Tablety trafiają pod strzechy. To zasługa niskich cen, jakie zaoferowali chińscy producenci, a za nimi polskie firmy opatrujące własną marką wyroby z Dalekiego Wschodu. Dzięki nim tablet z systemem Android można już kupić w narożnym markecie za 250 - 500 zł. Efekt? Od początku tego roku rośnie popyt na te urządzenia.
Według przedstawicieli polskiej firmy Lark Europe, znanej z nawigacji GPS, do stycznia do dziś sprzedanych zostało aż 30 tys. tabletów tej firmy. Manta Multimedia, inny polski producent elektroniki, mówi o około 13 tys. tabletów sprzedanych od początku 2012 roku. O dobrej sprzedaży w pierwszym kwartale 2012 roku mówią też przedstawiciele sieci Komputronik, nie widzą jednak znaczącego wzrostu w segmencie tanich tabletów.
- Tablety kosztujące 350 - 600zł nie znajdują większego uznania wśród naszych klientów – twierdzi Adrian Kantorski, kierownik ds. produktu z firmy Komputronik. - Według naszych statystyk udział ilościowy sprzedaży tabletów do 1 tys. zł wynosi niecałe 20 proc.
O tanich tabletach stało się głośno, gdy 5 kwietnia do sklepów Biedronki trafiło chińskie urządzenie firmy Go Clever za 369 zł. Popyt okazał się tak wielki, że - według szacunków „Rz" - tego jednego dnia mogło zostać sprzedanych około 30 tys. sztuk tych tabletów. Sukces Biedronki chce powtórzyć Carrefour, który do oferty wprowadził właśnie tablet Tracer Ovo - kosztujący 399 zł, ale za to mający lepsze parametry techniczne. Mimo to, gdy kupujemy takie urządzenie, nie powinniśmy liczyć na jakość porównywalną z kosztującym 3000 zł iPadem.
- Tablet za 350 zł to urządzenie ograniczone pod każdym względem. To tak, jakby porównywać współczesnego Forda Focusa i jego poprzednika model T – krytykuje Kantorski.