- Projekt rozporządzenia w sprawie warunków technicznych, jakim powinny odpowiadać budynki i ich usytuowanie jest wykonaniem delegacji ustawowej zawartej w art. 81 ust. 3 ustawy z dnia 7 maja 2010 r. o wspieraniu rozwoju usług i sieci telekomunikacyjnych. Aktualny etap prac to uzyskanie akceptacji Komisji Europejskiej dla zaprojektowanych zmian przepisów technicznych. Odpowiedź Komisji spodziewana jest do 25 października br. – informuje rpkom.pl Małgorzata Olszewska, wiceminister ds. łączności w Ministerstwie Administracji i Cyfryzacji.
Przygotowane przepisy zakładają, że każdy nowy wielorodzinny budynek mieszkalny, już na etapie budowy wyposażany będzie w wewnętrzną infrastrukturę pozwalającą na korzystanie z cyfrowych usług: telewizji, telefonii, ale przede wszystkim szerokopasmowego dostępu do internetu.
Przedstawiciele MAiC w uproszczeniu mówią o tej infrastrukturze „światłowodowa", ale rozporządzenie traktuje zarówno o miedzianym kablu, czyli rozwiązaniu stosowanym od dawna przez operatorów stacjonarnych i małych dostawców ethernetowych, jak i o technologii sieci telewizji kablowej, cyfrowej telewizji naziemnej, czy satelitarnej.
To efekt dyskusji branżowej, jakiej poddano projekt przepisów. Wyszedł on spod pióra obecnej prezes Urzędu Komunikacji Elektronicznej, Magdaleny Gaj i w konsultacjach środowiskowych został rozszerzony. Z opinii, jakie poszczególni przedstawiciele branży nadesłali w trakcie konsultacji wynika, że zdania operatorów na temat rządowego rozwiązania były od początku podzielone. W skrócie: nikt nie chciał stracić, nikt nie chciał być dyskryminowany.
- Rozporządzenie miało bujną historię – przyznaje Jakub Woźny, radca prawny w Polskiej Izbie Komunikacji Elektronicznej, reprezentującej sieci kablowe. Środowisko protestowało, gdy okazało się, że w pierwotnej wersji projektu inwestor w budynku miałby zadbać po pierwsze o kanały teletechniczne (na tych wszystkim zależało), a po drugie o obecność światłowodów. Lista okazała się za krótka. Po batalii o "neutralność" dziś inwestor zadbać musi o to, aby nie dyskryminować żadnej technologii. Efekt? – Powstało monstrualne, nietypowe rozwiązanie – komentuje Woźny.