Hiszpania sprzedała dzisiaj obligacje trzy oraz dziesięcioletnie o łącznej wartości 4,8 mld euro. Jest to największa aukcja długoterminowego długu, jaką przeprowadził Madryt od początku bieżącego roku. Dotąd Hiszpanie skupiali się na sprzedawaniu papierów o krótkim terminie zapadalności wychodząc z założenia, że w razie kłopotów skupi je Europejski Bank Centralny (EBC). Pozytywne sygnały płynące z rynku zachęciły Madryt do lekkich zmian w tej strategii.
Podczas dzisiejszej aukcji Madryt znalazł nabywców na trzyletnie papiery o wartości 3,94 mld euro. Średnia rentowność wyniosła 3,845 proc.
Dla analityków znacznie ważniejsze są jednak wyniki aukcji dziesięciolatek. Tych sprzedano dzisiaj za łączną kwotę 859 mln euro. Średnia rentowność sprzedanych obligacji wyniosła 5,666 proc. Wynik jest sporym zaskoczeniem. Nie dość, że jeszcze miesiąc temu Madryt sprzedawał tożsame papiery z rentownością 6,647 proc., to dodatkowo dzisiejszy wynik okazał się być lepszy od prognoz analityków. Jest to także najniższa rentowność, jaką uzyskano podczas aukcji dziesięcioletnich papierów Hiszpanii w bieżącym roku. Można więc pomyśleć, że optymizm wrócił do Hiszpanii, a inwestorzy odzyskali wiarę w przyszłość tego kraju. Analitycy ostrzegają, że być może za wcześnie.
Za sukcesem dzisiejszej aukcji stoi wiara w Mario Draghiego. Szef EBC najpierw obiecał, że „zrobi wszystko co będzie trzeba", by ratować strefę euro, a później wystrzelił z „bazooki" obiecując skup obligacji państw zagrożonych eskalacją kryzysu. Te „państwa" to właśnie Hiszpania. Doprowadziło to do ciekawej sytuacji. Inwestorzy na zapas uwierzyli w Mario Draghiego i jego możliwości w walce z kryzysem. Zapominają jednak, że do interwencji EBC jeszcze długa i wyboista droga.
- Wyniki dzisiejszej aukcji to powiew surrealizmu. Jej sukces jest wynikiem wiary inwestorów w to, że Madryt ostatecznie poprosi EBC o pomoc – stwierdził Nicholas Spiro, dyrektor zarządzający w Spiro Sovereign Strategy. A na to nie ma gwarancji.