Zabytkowe meble, plakat, grafika. Ceny

Za 100–200 tys. zł urządzimy wnętrze w stylu szlacheckiego dworku. Znacznie taniej udekorujemy dom plakatem artystycznym, który jest w naszym kraju wyraźnie niedoceniany

Publikacja: 04.10.2012 02:13

Niezwykły mebel trafił właśnie do antykwariatu Antyki Gniezno (www. antyki. gniezno. pl). To biedermeierowska sekretera, tzw. pożarowa, z ok. 1820 roku w okleinie mahoniowej. 140 cm wysokości.

Składa się z dwóch części. W górnej jest dużo oficjalnych szufladek oraz liczne skrytki. Można je otworzyć sposobami, które znamy ze szpiegowskich filmów. Górna część jest zdejmowana. Właściciel mógł w niej trzymać biżuterię i ważne dokumenty. W razie pożaru łatwiej ją było szybko wynieść, w przeciwieństwie do całego mebla. Jak informuje Jerzy Kaźmierczak, po renowacji to cacko kosztować będzie ok. 17 tys. zł.

Już jeden zabytkowy mebel zmieni klimat salonu. Do kuchni możemy kupić witrynę barokową, w której trzymać będziemy porcelanę. Witryna z ok. 1750 roku oklejona jest kwiecistym jesionem. Po renowacji kosztować ma ok. 40 tys. zł.

Pas w roli obrazu

Meble znajdziemy prawie w każdym antykwariacie. Przypomnijmy podstawową zasadę, jakiej należy przestrzegać, aby zabytkowy sprzęt długo służył i aby można go było sprzedać z zyskiem lub co najmniej bez strat. Mebel powinien być odrestaurowany przy zastosowaniu tych samych metod i materiałów, jakich używano w epoce, w której powstał. Lepiej, gdy stan mebla przed renowacją oceni fachowiec. Może się okazać, że przedmiot jest całkowicie zniszczony. W firmie Antyki Gniezno dostaniemy dokumentację fotograficzną z kolejnych etapów renowacji.

We wnętrzu z takimi meblami dobrze prezentuje się pas kontuszowy oprawiony w ramę, za szybą. Jest wieszany zamiast obrazu. W ostatnich latach, mimo kryzysu, widać duży popyt na ten element szlacheckiego stroju. Na niedawnej aukcji w Rempeksie za rekordową cenę 40 tys. zł kupiono pas z XVIII wieku. Przed aukcją prognozowano, że zostanie wylicytowany za 15 tys. zł.

Na najbliższej aukcji krakowskiej Desy (www.desa.art.pl), zaplanowanej na 6 października, będzie wystawiony pas z XIX wieku. Pochodzi  z prywatnej kolekcji, którą w 2007 r. pokazywano w Zamku Królewskim w Warszawie; reprodukcję pasa zamieszczono w katalogu.  Jego długość to ok. 340 cm, szerokość 31 cm (cena wywoławcza 19 tys. zł).

W stołecznej galerii MDM Andrzeja Mikity znajdziemy rzadkość o muzealnej wartości – polski samowar z końca XIX wieku. Jest to plater z wytwórni Norblina, kompletny (tacka, kominek, miseczka). Kosztuje 20 tys. zł.

Historia Polski jak zawsze w cenie

Czy obok dawnych mebli i pasa kontuszowego można powiesić plakat, zwłaszcza współczesny? Na zdjęciach zbiorów największych kolekcjonerów świata (np. Carla Lagerfelda) widać, że sztuka dawna sąsiaduje tam z nowoczesną.

Kolekcjoner Edmund Lewandowski radzi, aby kupować plakaty nie tylko historyczne, ale także współczesne. Są tanie, czekają na odkrycie przez rynek. Edmund Lewandowski zgromadził kilkanaście tysięcy znakomitych prac. Organizował wystawy m.in. w Muzeum Plakatu w Wilanowie. Jest autorem tekstu do monografii Jana Lenicy (Muzeum Narodowe Poznań, 2002).

W ostatnich kilku latach najbardziej poszukiwany jest plakat z okresu międzywojennego. Rekordowe ceny na aukcjach w warszawskim antykwariacie bibliofilskim Lamus osiągają prace z czasów wojny przeciwko bolszewikom w 1920 r. lub dokumentujące budowę Polski w latach 1918 – 1939. Służą one do dekoracji prywatnych wnętrz. Kosztują powyżej 20 tys. zł (ceny wywoławcze też są wysokie: 4 – 5 tys. zł).

Na najbliższej aukcji Lamusa, 24 listopada (www.lamus.pl) będą międzywojenne plakaty patriotyczne, a wśród nich klasyczna praca Kamila Mackiewicza z 1920 r. „Hej, kto Polak na bagnety" (5 tys. zł). Zostaną też wystawione dwa poszukiwane plakaty „Warszawa" Tadeusza Gronowskiego (8 tys. zł) oraz Stefana Norblina (4 tys. zł). Pojawią się poza tym plakaty turystyczne Witolda Chomicza, które w wielu wersjach językowych sławiły piękno międzywojennej Polski (3 tys. zł).

Plakaty niesłusznie zapomnianego artysty Witolda Chomicza (1910 – 1984) można kupić taniej, ponieważ czekają na odkrycie przez rynek.

Czy plakaty Chomicza podrożeją po monograficznej wystawie artysty, jaką od 5 października można obejrzeć w Muzeum Narodowym w Krakowie? Pokazany zostanie dorobek artysty z prywatnej kolekcji, którą stworzył krakowski przedsiębiorca Ziyad Raoof.

Na aukcji antykwariatu Rara Avis (www.raraavis.krakow.pl) 20 października muzealnej wartości plakat Jana Lenicy kupić można za 400 zł.

W ostatnich dniach pojawiły się impulsy, które mogą wpłynąć na rynek. Krzysztof Dydo, sławny marszand polskiego plakatu z Krakowa (www.postergallery.art.pl), wydał właśnie monografię „Polski plakat muzyczny 1899 – 2012". To kolejny tom z serii monografii bardzo przydatnych kolekcjonerom i antykwariuszom. Wcześniejsze tomy były poświęcone plakatowi filmowemu i teatralnemu.

Z kolei Muzeum Narodowe w Poznaniu wydało monografię „Plakat musi śpiewać" pod redakcją Zdzisława Schuberta. Znajdziemy tam setki unikalnych ilustracji.

Muzeum Plakatu w Wilanowie otworzy monograficzną wystawę Stefana Norblina (1892 – 1952). Plakat artysty z 1926 r. „Gdynia nowy port nad Bałtykiem" na czerwcowej aukcji w Lamusie sprzedano za sensacyjnie wysoką cenę 16 tys. zł (wywoławcza 8 tys. zł). Wystawa Norblina na pewno zwróci uwagę na monografię artysty, jaką wydał Departament Dziedzictwa Narodowego Ministerstwa Kultury i Muzeum w Stalowej Woli.

Wydarzenia te powinny mieć wpływ na rozruszanie rynku. Czy przy okazji kupowania plakatów patriotycznych zwrócimy uwagę także na współczesny plakat artystyczny?

Niedrogie grafiki

W krakowskim antykwariacie „Nautilus" (www.artlist.art. pl) skompletowano właśnie ofertę na najbliższą aukcję grafiki (27 października). Znajdziemy tam prace utrzymane w duchu dwudziestolecia międzywojennego.

Kolekcjonerów zainteresuje poszukiwany drzeworyt „Regaty"  Janiny Konarskiej (cena wywoławcza 1,6 tys. zł). Bardzo rzadka jest grafika „Wyzwoliny" Czesława Wdowiszewskiego (15 na 11 cm, sucha igła). Przedstawia scenę przyjęcia malarza do ugrupowania artystycznego. Wdowiszewski należał do Bractwa św. Łukasza. Prawie cały jego dorobek spłonął w czasie okupacji.

Dwie teki grafik Tadeusza Cieślewskiego syna sławią piękno dawnej Warszawy (ceny wywoławcze 5,8 tys. oraz 12,5 tys. zł). Na 8 tys. zł wyceniono rzadką grafikę Tadeusza Makowskiego w technice suchej igły (24 na 19 cm). Przed 2008 r., w czasie hossy na rynku sztuki, jej cena wywoławcza wynosiłaby ok. 12 tys. zł.

Edmund Lewandowski, kolekcjoner plakatów

Rynek plakatu dopiero w Polsce powstaje. Dotychczasowe aukcje dowodzą, że kupujący w małym stopniu kierują się wartością artystyczną. Interesuje ich temat, przede wszystkim historyczno-patriotyczny. Bardzo dobry plakat klasyków, którzy debiutowali w latach 80., można kupić już za ok. 50 zł, np. prace Wiesława Wałkuskiego czy Wiktora Sadowskiego. To dobra sztuka, która czeka na odkrycie przez rynek. Polskie plakaty z reguły są wybitnie malarskie. Tym zawsze wyróżniały się na świecie, za to były i są tam wysoko cenione. Niektóre największe hity międzynarodowego rynku, na przykład plakat Waldemara Świerzego do „Bulwaru zachodzącego słońca" Wildera kupowano w USA za 3 – 5 tys. dolarów. Taka cena w naszym kraju jest nieosiągalna. Kolekcjonerzy nie cenią autorskich oryginałów, na podstawie których wydrukowano plakaty. Są one niewspółmiernie tanie w stosunku do plakatu, czyli druku, a często nie budzą żadnego zainteresowania na aukcjach. Na odkrycie czeka dorobek niektórych przedwojennych klasyków. Na przykład niedoceniony jest Antoni Wajwód (1905 – 1944). Wprowadził on do plakatu nowe rozwiązania graficzne. Po wojnie podobną drogą poszedł Henryk Tomaszewski. Galerie częściej powinny oferować plakat, aby zachęcić klientów. Nasz młody rynek psuje zarzucanie go reprintami lub dodrukami sławnych prac. Reprint inaczej funkcjonuje na dojrzałym rynku. Tam jest hierarchia wartości i cen, której u nas na razie brak. Klienci są bardziej świadomi. Wiedzą, że reprint lub dodruk musi kosztować dużo mniej niż oryginał. Impulsem do rozwoju rynku może być aukcja zakończona spektakularnym sukcesem finansowym albo głośne wystawy w prestiżowych muzeach.

Niezwykły mebel trafił właśnie do antykwariatu Antyki Gniezno (www. antyki. gniezno. pl). To biedermeierowska sekretera, tzw. pożarowa, z ok. 1820 roku w okleinie mahoniowej. 140 cm wysokości.

Składa się z dwóch części. W górnej jest dużo oficjalnych szufladek oraz liczne skrytki. Można je otworzyć sposobami, które znamy ze szpiegowskich filmów. Górna część jest zdejmowana. Właściciel mógł w niej trzymać biżuterię i ważne dokumenty. W razie pożaru łatwiej ją było szybko wynieść, w przeciwieństwie do całego mebla. Jak informuje Jerzy Kaźmierczak, po renowacji to cacko kosztować będzie ok. 17 tys. zł.

Pozostało 91% artykułu
Ekonomia
Gaz może efektywnie wspierać zmianę miksu energetycznego
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Ekonomia
Fundusze Europejskie kluczowe dla innowacyjnych firm
Ekonomia
Energetyka przyszłości wymaga długoterminowych planów
Ekonomia
Technologia zmieni oblicze banków, ale będą one potrzebne klientom
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Ekonomia
Czy Polska ma szansę postawić na nogi obronę Europy