Trzon portfela inwestycyjnego – nawet w przypadku najczęściej przyjmowanej przez Polaków krótkoterminowej 1–2-letniej perspektywy oszczędzania – powinny stanowić tradycyjne strategie akcji i obligacji.
– Pozytywne informacje ze świata, w tym bardzo dobre dane gospodarcze z USA, powodują, że nastroje na rynku akcji poprawiają się. Dlatego też w horyzoncie co najmniej roku warto rozważyć stopniową inwestycję w bardziej agresywne fundusze – przekonuje Robert Burdach, zarządzający funduszami akcji w Union Investment TFI. – Technicznie rzecz ujmując, na fali poprawy nastrojów inwestycyjnych we wrześniu nastąpiło także wybicie z kanału bocznego na WIG w górę, co może oznaczać, że wejdziemy w trend wzrostowy – dodaje.
– Nadal jednak, zwłaszcza w krótszym okresie, należy pamiętać o obligacjach. Oczekiwanie na obniżkę stóp procentowych oraz lekko osłabiony złoty sprzyjają kupującym dług skarbowy. I choć warto zachować ostrożność, bo rentowności obligacji są obecnie na najniższym poziomie od lutego 2006 r., to wydaje się, że pole do dalszego ich spadku (wzrostu cen – red.) nadal istnieje. Tym bardziej że rentowności niemieckich i czeskich papierów wynoszą odpowiednio 1,6 proc. i 2,2 proc. przy 4,5 proc. dla polskich obligacji 10-letnich – zaznacza Krzysztof Izdebski, zarządzający obligacjami w tym samym TFI.
Nie wszyscy zarządzający funduszami są takimi optymistami. – Naszym zdaniem książkowe podejście do alokacji bazujące na statystykach stóp zwrotu i zmienności uzyskiwanych w poprzednim wieku należałoby odłożyć na półkę. Tak jak w poprzedniej dekadzie, tak i w obecnej powinniśmy mieć do czynienia ze sporą zmiennością na rynkach finansowych – wskazuje Marek Juraś, prezes Trigon TFI.
– Żadna klasa aktywów samodzielnie nie oferuje obecnie pewnych zysków. Obligacje znaczną część zysków mają już w cenach, przed akcjami wciąż niepewne czasy słabej koniunktury gospodarczej, a rynek pieniężny wraz z obniżkami stóp będzie mniej atrakcyjny. W takim momencie globalnej koniunktury najbardziej optymalne jest globalne dywersyfikowanie inwestycji i unikanie nagłych zmian z uwagi na chwilowe zmiany na rynkach – ocenia Paweł Cymcyk z ING TFI.