- Rozpoczynamy opracowywanie metodologii działania systemu rozproszonego pomiaru jakości - powiedział Piotr Łukawski z Urzędu Komunikacji Elektronicznej, podczas trwającej w Warszawie XI Konferencji KIKE.
System pomiaru ma się składać z centralnego serwera umieszczonego w sieci UKE oraz serwerów testowych w sieciach dostawców internetu oraz dostawców elektronicznych treści. Trzecim elementem będzie aplikacja kliencka zasilana komponentami pobieranymi z serwera centralnego, która będzie wizualizowała wyniki testu dla abonenta oraz automatycznie raportowała wynik na serwery UKE. UKE nie kryje, że narzędzie ma służyć przede wszystkim abonentom i dokonywanym przez nich wyborom dostawców internetu. Niemniej nowy system testowy powinien podawać obiektywniejsze wyniki jakości usług, niż będące dzisiaj w użytku speedtesty. Z praktycznego punktu widzenia udział w programie badania jakości daje szansę na lepszą prezentację usługi ISP-uczestnika.
Zgodnie z wcześniejszymi planami mierzone będą podstawowe wskaźniki (m.in. bitrate, opóźnienie, jitter) dla różnego typu usług (m.in. WWW, VoIP, wideo) i protokołów komunikacyjnych (m.in. HTTP, FTP, P2P, protokoły streamingu wideo).
UKE - na razie - nie planuje rozróżniania dostępu w sieciach stacjonarnych, a radiowych i mobilnych. - Nie widzimy dzisiaj powodu rozróżnień. Dostęp do internetu jest dostępem do internetu. Parametry się różnią, ale każda technologia ma swoje względne zalety dla abonenta. Na przykład mobilność względem wydajność - powiedział Piotr Łukawski.
Piotr Łukawski przyznał, że ostateczne koszty udziału po stronie operatora będą zależały od popularności a więc obciążenia systemu. To wpłynie na potrzeby, jeżeli chodzi o łącze tranzytowe oraz wydajność serwera testowego (nie ma jeszcze minimalnej specyfikacji tego urządzenia). Wobec wyrażanych obaw o nadmierne koszty padła propozycja Piotr Marciniaka z KIKE, aby ustalić np. maksymalną liczbę równoległych sesji testowych, albo limitowanie wykorzystania serwera tylko dla abonentów danej sieci.