Głębokie spadki na giełdach europejskich jednoznacznie pokazały, że perspektywa powrotu do władzy skompromitowanego Silvio Berlusconiego i porażka reformatora Mario Montiego nie ucieszyły inwestorów.

Pogorszenie nastrojów na rynkach kapitałowych uderzyło też rykoszetem w aktywa z rynków walutowych, w tym w złotego. Nasz pieniądz już od rana mocno tracił na wartości. Na starcie euro było wyceniane w połowie przedziału 4,15–4,16 zł. Frank szwajcarski kosztował 3,42 zł, a dolar amerykański ponad 3,18 zł. Kolejne godziny przyniosły dalsze osłabienie złotego. Euro podrożało do 4,17 zł, a dolar do 3,2 zł. Dopiero po południu, gdy fala emocji zaczęła nieco opadać, nasz pieniądz odrobił część strat. Mimo to wieczorem wspólna waluta wciąż kosztowała 0,4 proc. więcej niż w poniedziałek, czyli 4,16 zł. Frank drożał o 1 proc., do 3,42 zł, a dolar aż 1,3 proc., do ponad 3,18 zł.

Na rynku długu inwestorzy kupowali obligacje dziesięcioletnie, przez co ich oprocentowanie spadło do 3,97 proc. Rentowność pięciolatek wzrosła  do 3,64 proc. W przypadku dwulatek wciąż wynosiła 3,42 proc.