Na war­szaw­skim ryn­ku wi­docz­ny był też brak in­we­sto­rów z Lon­dy­nu, któ­rzy wczo­raj świę­to­wa­li dzień ban­kow­ca. Ak­tyw­no­ści na rynkach glo­bal­nych nie sprzy­jał też ubo­gi ka­len­darz da­nych ma­kro­eko­no­micz­nych.

Ra­no co praw­da in­we­sto­rzy po­zna­li lep­sze, niż ocze­ki­wa­no da­ne o kwiet­nio­wej koniunkturze w sek­to­rze usług stre­fy eu­ro, ale in­for­ma­cja oka­zała się zbyt ma­łe­go ka­li­bru, że­by uchro­nić eu­ro przed prze­ce­ną wo­bec do­la­ra. Po po­łu­dniu wspól­na wa­lu­ta tra­ci­ła już 0,4 proc., a kurs EUR/USD co­raz bar­dziej od­da­lał się od po­zio­mu 1,31.

W War­sza­wie przed za­mknię­ciem za eu­ro pła­co­no pra­wie 4,15 zł, co ozna­cza­ło 0,2—proc. zwy­żkę. Frank szwaj­car­ski pod­ro­żał o 0,1 proc., do 3,38 zł, a do­lar o 0,5 proc. Był w gór­nej czę­ści prze­dzia­łu 3,17–3,18 zł.

Oprocentowanie obligacji dziesięcioletnich wynosiło wczoraj 3,21 proc. W przypadku pięciolatek było to 2,76 proc., a dwulatek (po niewielkim wzroście) 2,58 procent.