Małą aferą Amber Gold nazywają śledczy sprawę Mirosława G., który w centrum Łodzi przez pięć lat prowadził agencję bankowo-ubezpieczeniową pod logo ING. Mężczyzna oferował klientom różne produkty ubezpieczeniowe. Ale nie tylko. Zajmował się też kredytami hipotecznymi. Kilkanaście miesięcy temu zaczął proponować swoim stałym klientom atrakcyjne lokaty ze stawką 7 proc w skali roku. Było to o kilka punktów procentowych więcej niż u konkurencji.
Jak wynika z ustaleń łódzkich śledczych, na tak atrakcyjne lokaty skusiło się co najmniej kilkadziesiąt osób. Powierzyły one Mirosławowi G., jak się wstępnie szacuje, kilkanaście milionów złotych.
– Mężczyzna podpisywał umowy na drukach ubezpieczeniowych lub nie dawał żadnych dokumentów, obiecując, że wkrótce to zrobi – opowiada Krzysztof Kopania, rzecznik łódzkiej prokuratury, która od maja prowadzi śledztwo.
1 mln zł taka kwota znalazła się w zarzutach postawionych już Mirosławowi G., ale według śledczych będzie dużo wyższa
W kwietniu Mirosław G. zniknął, a wraz z nim pieniądze klientów. Na razie prokuratura zgromadziła dokumentację dotyczącą kilkunastu osób. Zostały one oszukane na ponad milion złotych.