- Po pierwsze, aby myśleć o wzroście przychodów potrzebny jest rosnący PKB w Polsce, który - jak pokazują doświadczenia z innych europejskich rynków - przekłada się wprost na wzrost rynku telekomunikacyjnego.
- O Ile?
- W Polsce sytuacja jest specyficzna, bo w wyniku decyzji regulatora spadek wartości rynku był znaczący, pomimo przyzwoitej sytuacji gospodarczej kraju. Dlatego sądzę, że być może osiągnęliśmy najniższy pułap wartości rynku telekomunikacyjnego. Jeśli polski PKB rósłby w kolejnych latach o 2-3 proc. rocznie, to - pomijając efekty regulacji - potencjalny wzrost wartości rynku szacowałbym na połowę tego, czyli 1,0-1,5 proc. To możliwe, jeśli rozważając o rynku, weźmiemy pod uwagę także usługi IT dla firm, które dobrze się rozwijają.
- Klient indywidualny telekomów może płacić jeszcze niższe rachunki?
- Polska jest jednym z dwóch-trzech najtańszych rynków Europy, jeśli chodzi o ceny usług mobilnych i stacjonarnych.
- Mamy w pamięci list intencyjny Orange Polska z PGE. Zobaczymy jakiś efekt tego listu w najbliższym czasie czy odkłada pan ten projekt na półkę?
- Interesuje nas możliwość sprzedaży energii naszym klientom. Dziś nie mamy jeszcze konkretów do zakomunikowania. Testujemy możliwe zasady współpracy z PGE.
- Mówiło się również, że Orange wejdzie w alians z bankiem. Czy to też idzie na półkę?
- To również interesujący pomysł, nad którym pracujemy. Dostrzegam duże możliwości wykorzystania konwergencji między telekomami, a bankowością. Polska należy do krajów, gdzie nastąpił najszybszy wzrost e-płatności. Ludzie są zainteresowani mobilnymi płatnościami.
- Tegoroczny wynik netto grupy będzie lepszy niż ubiegłoroczny?
- Wyniki zostaną ogłoszone w lutym w 2014. Proszę o cierpliwość.
- A chodzi panu po głowie zmiana polityki dywidendowej?
- Z oczywistych względów niewiele mogę teraz powiedzieć na ten temat. Polityka dywidendowa musi być prowadzona spójnie ze średnioterminową polityką finansową firmy. Chcemy zapewnić akcjonariuszom przewidywalność sytuacji. Będziemy mogli rozmawiać o dywidendzie na początku przyszłego roku, przy okazji wyników za 2013.
- Wspomniał pan o planie zwiększeniu przychodów. Co z rentownością? Da się zwiększyć marżę EBITDA?
- Polska jest bardzo konkurencyjnym rynkiem, ale widzę możliwości, by pracować nad poprawą EBIDTA.
- Czy pan jest zwolennikiem wchodzenia telekomów w płatną telewizję czy takie biznesy jak energetyka poprzez akwizycje?
- Jesteśmy obecni na rynku płatnej telewizji. Stworzyliśmy dobrą ofertę i widzę możliwości znaczącego wzrostu w tym segmencie, nawet biorąc pod uwagę, że 75 proc. gospodarstw domowych ma do niej dostęp, czyli więcej niż w Wielkiej Brytanii, czy Hiszpanii. Jeśli chodzi o energetykę, to rozwój jest możliwy tylko poprzez partnerstwa.
- A kiedy sfinalizuje pan sprzedaż Wirtualnej Polski?
- Czekamy na wiążące oferty. Jeśli będą dla nas zadawalające finalizacja transakcji może nastąpić jeszcze w tym roku. Nie czujemy pośpiechu, bo WP jest firmą przynoszącą zyski.
- Dla pana prezesura w TP, to naturalny etap kariery, czy został pan tu przysłany z zadaniem zrobienia porządku po tym, jakie wyniki firma ogłosiła w lutym br. ?
- Na pewno nie chodzi o ten drugi powód. Akcjonariusz większościowy zaproponował mi funkcję prezesa i ją przyjąłem, bo jest dla mnie wyzwaniem i daje możliwość pracy nad rozwojem firmy. Dlatego traktuję to jako naturalny etap kariery. Dla mnie tym bardziej interesujący, że spędziłem wcześniej w Polsce kilka lat. Dziś widzę firmę na dużo wyższym poziomie rozwoju, ale stojącą także przed wieloma wyzwaniami.
- Czyli ten przydomek na rynku cost cutter jest nieprawdziwy, bo wbrew pozorom jest pan sympatycznym gościem?
- Nie wiem, czy jestem sympatycznym człowiekiem, czy nie. Państwo mogą to ocenić. Wszystkie funkcje, które ostatnio piastowałem miały związek z rozwojem firmy. Orange Słowacja budowałem od zera. W Mołdawii pod moim kierownictwem firma podwoiła przychody, a w Armenii ponownie tworzyłem Orange od podstaw. W Etiopii też zajmowałem się rozwojem, choć tylko przez dziewięć miesięcy. Teraz jestem ponownie w Polsce. Lubię skuteczność i konkretne cele do zrealizowania.
- Ile do tej pory miał pan spotkań z pracownikami?
- Jestem w Polsce od 5-6 tygodni, jeszcze nie będąc prezesem. Wykorzystałem ten czas głównie na spotkania w cztery oczy z kadrą menedżerską. Odbywałem też warsztaty o złożonej tematyce dotyczącej najważniejszych wyzwań. Odwiedzałem zespoły w kilku miastach. Rozmawiałem również dużo z Maciejem Wituckim, aby zrozumieć, co mam „w teczce", którą przejmuję, jakie są najważniejsze wyzwania. Słucham tego, co mówią ludzie, staram się wnikać w szczegóły. Taki mam styl pracy.
- Czy to, że używa pan telefonu Samsunga, a Maciej Witucki – iPhone'a – coś znaczy?
- Nie sądzę, żeby to oznaczało coś szczególnego. Dostałem Samsunga, gdy tu przyjechałem. Wcześniej miałem smartfona innej firmy.
- Dziękujemy za rozmowę.
rozmawiali: Urszula Zielińska, Jakub Kurasz, Cezary Szymanek