Prywatne muzeum polskich artystów Szkoły Paryskiej

Z Markiem Roeflerem, twórcą muzeum sztuki w Konstancinie o malarstwie artystów szkoły paryskiej rozmawia Janusz Miliszkiewicz.

Publikacja: 27.09.2014 19:00

W swoim prywatnym muzeum polskich artystów szkoły paryskiej, założonym w 2010 r. w Konstancinie, otworzył pan kilka dni temu czwartą monograficzną wystawę, ?tym razem Maurycego Mędrzyckiego.

Marek Roefler:  Mędrzycki był świetnym malarzem, legendą paryskiej bohemy, pierwszym życiowym partnerem sławnej modelki i muzy artystów Kiki z Montparnasse. Jego nazwisko pojawia się w światowych publikacjach na jej temat. Rok temu wydano po polsku komiks o Kiki, tam też występuje Mędrzycki. Po rozstaniu z nim Kiki związała się ze sławnym artystą Man Rayem. Na wystawie pokazujemy jej doskonałe portrety i akty malowane przez Mędrzyckiego, pochodzą m.in. z naszych zbiorów. Akt Kiki kupiłem na aukcji w Japonii. W Konstancinie można zobaczyć ponad sto obrazów Maurycego Mędrzyckiego, w tym wypożyczone od rodziny z Paryża oraz kolekcjonerów z Polski i ze świata, np. z USA.

Biografia Mędrzyckiego jest w Polsce nieznana.

Urodził się w Łodzi w 1890 r. Pochodził z niezamożnej rodziny, był synem blacharza.   Zaprzyjaźniony architekt sfinansował mu studia w Paryżu. Wyjechał z kraju, mając 16 lat. Na świecie znany jest jako Maurice Mendjizky.

W Paryżu artysta malował na zamówienie legendarnego kolekcjonera i mecenasa sztuki Leona Zamarona, który był komisarzem policji. Jako miłośnik sztuki Zamaron pomagał artystom.  Mędrzycki pracował także dla marszanda Leopolda Zborowskiego. Kurator muzeum w Konstancinie Artur Winiarski przed wystawą ustalał lub korygował wiele faktów z biografii malarza.

W tym roku w Paryżu odbyła się monograficzna wystawa artysty.

Otworzył ją syn malarza, Sergiusz, we wspaniałej siedzibie muzeum artystów École de Paris. Trwała od kwietnia do lipca. Wydano album. Pokazaliśmy tam ponad 30 obrazów z naszych zbiorów.

Co skłoniło pana do otwarcia muzeum?

Nie wyobrażam sobie, że miałbym sam patrzeć na swoją kolekcję. Obrazy żyją, kiedy wiszą na ścianach domu i są stale oglądane, przeżywane. Organizując wystawy, wydając albumy, popularyzuję sztukę. Na pewno ożywia to krajowy rynek. Dzięki naszemu muzeum coraz więcej osób dowiaduje się o polskich malarzach emigrantach. Ich obrazów najczęściej nie ma w krajowych muzeach. Brakuje też wydawnictw na ich temat.

Dzięki  ubiegłorocznej wystawie wybitny dorobek Henryka Haydena jest u nas lepiej znany. Hayden to malarz wysoko ceniony na światowym rynku. Otworzyłem muzeum, żeby dzielić się tym, co lubię i zbieram od lat. Każdy kolekcjoner chce pochwalić się tym, co zbiera.

Przy okazji jest to wizytówka pana przedsiębiorstwa, skoro w muzeum odbywają się najważniejsze spotkania zawodowe.

Zdecydowanie bardziej jestem znany dzięki muzeum niż moim trzydziestoletnim dokonaniom w biznesie.   Dla bogatych gości ze świata Dantex to abstrakcja. Natomiast mają w swoich domowych kolekcjach dzieła np. Mojżesza Kislinga, pochodzącego z Krakowa ucznia Józefa Pankiewicza. W naszym muzeum wiszą wysokiej klasy dzieła tego malarza. Autoportret Kislinga kupiłem na aukcji w Sotheby's w Nowym Jorku w 2006 r. Muzeum robi wielkie wrażenie na obcokrajowcach. Często mówią, że nie spodziewali się takiego miejsca w Polsce.

Ile czasu przeznacza pan na kolekcjonerską pasję?

Minimum godzinę dziennie. Niestety, mniej niż kiedyś. Na bieżąco śledzę światowy rynek aukcyjny. Najczęściej licytuję we Francji, w Londynie, USA, Izraelu, Szwajcarii i Niemczech, ale sporo razy uczestniczyłem też w aukcjach w Tokio, a nawet kiedyś w Australii. W największych domach aukcyjnych traktowany jestem jak stały klient.

Niektórych gości oprowadzam po muzeum. Dużo czytam o moich artystach. Sprawia mi to wielką radość.

Kolekcja cały czas wymaga porządkowania. W 2009 r. zatrudniłem kuratora zbiorów, Artura Winiarskiego. Przygotowuje on wystawy, katalogi, oprowadza gości, bada dorobek i biografie artystów.

Jak pan ocenia pozycję swojego muzeum po czterech latach?

Żeby odwiedzić nasze muzeum, trzeba zatelefonować i umówić się. Kontakt jest w internecie (www.villalafleur.com). Wiele osób odwiedza nas co roku podczas Dni Konstancina oraz w Noc Muzeów. Na co dzień mamy wielu gości, w tym np. muzealników. Nasze muzeum pokazano w najnowszej filmowej reklamie Konstancina, zamówionej przez burmistrza. Stałymi gośćmi są dyplomaci akredytowani w Polsce, którzy przywożą tu swoich gości. Odwiedza nas wielu kolekcjonerów z kraju i ze świata. Są to ludzie bogaci i wpływowi, bo na świecie otaczanie się sztuką to styl życia.

Sukcesem jest to, że udało nam się nawiązać współpracę z rodzinami wielu artystów wywodzących się z Polski. Dopiero po naszej wystawie odezwała się rodzina Alicji Halickiej mieszkająca w Stanach Zjednoczonych.

Muzeum Historii Żydów Polskich odwiedzają goście ze świata, którzy przyczynili się do jego powstania organizacyjnie lub jako fundatorzy. Przy okazji przyjeżdżają do naszego muzeum i są zachwyceni. To najczęściej bogaci amerykańscy Żydzi, niekiedy o polskich korzeniach. Prywatnie są kolekcjonerami. Zbierają m.in. dzieła artystów École de Paris, ale dużo droższe, np. Modiglianiego, Chagalla czy Mojżesza Kislinga, którego obrazy są ozdobą największych międzynarodowych  aukcji.

Wydaje pan dwujęzyczne albumy.

Wysyłamy je do wybranych muzeów, galerii i domów aukcyjnych na świecie. Powinniśmy nawiązać kontakt z większą liczbą światowych muzeów, ale wymaga to czasu.

Stale wypożyczamy obrazy muzeom w wielu miastach w Polsce, ale także za granicą. Regularnie uczestniczymy w wystawach w Bibliotece Polskiej w Paryżu. Nasze obrazy pokazywano w paryskim Muzeum Historii Imigracji. Ostatnio miałem wizytę z Niemiec. Jedno z muzeów chciałoby pokazać sztukę szkoły paryskiej.

Jaką wystawę obejrzymy ?w przyszłym roku?

Dopiero z Arturem  planujemy. Może to być np. rzeźbiarz Jean Lambert Rucki. Artysta urodził się w Krakowie, ukończył tam ASP. Jest wysoko ceniony na międzynarodowym rynku. W Polsce jest zupełnie nieznany, w muzeach nie ma jego dzieł. A może przygotujemy wystawę obrazów Henryka Epsteina? W przyszłości planujemy wystawy tematyczne.

Kiedy zorganizuje pan wystawę dorobku Kislinga? Artysta osiągnął największą sławę i pozycję rynkową spośród malarzy Ecole de Paris pochodzących z Polski.

Nie wiem. W kraju niestety nie ma zbyt wielu jego dzieł. To wymaga udziału światowych muzeów i kolekcjonerów. Poważnym zadaniem jest wypożyczenie prac, ubezpieczenie, zorganizowanie odpowiedniego transportu. Kiedy trzy lata temu organizowałem wystawę Alicji Halickiej, to niektórzy właściciele nie chcieli ?nawet rozmawiać o wysłaniu obrazów do Polski, ?głównie z uwagi na wysokie ceny kubistycznych prac ?tej malarki. To samo dotyczyło Henryka Haydena. Nie udało się nam wypożyczyć obrazów artysty z kolekcji w Nowym Jorku czy Izraelu.

Wypożyczane na świecie obrazy są ubezpieczane na pana koszt?

Tak, ale nie chodzi tylko o koszt ubezpieczenia. Trudności z pozyskaniem dzieł na wystawę wynikają także ze skomplikowanej logistyki oraz przeszkód formalnoprawnych, zwłaszcza gdy chodzi o wypożyczenie spoza Unii Europejskiej. W tym względzie duże muzea są bardziej od nas uprzywilejowane.

Ostatni pana zakup?

Kupiłem bardzo dobry obraz Eugeniusza Zaka. To najlepsze dzieło artysty w moich zbiorach.

Jakie muzea ostatnio pan zwiedził?

W Paryżu niedawno widziałem znakomite muzeum rzeźb Osipa Zadkine'a. Odwiedziłem także budynek La Ruche, gdzie mieli pracownie legendarni artyści, np. Modigliani, Chagall, Leger czy Epstein. Podczas ostatniej wizyty w Paryżu oglądałem również zmienioną ekspozycję w Centre Pompidou.

W swoim prywatnym muzeum polskich artystów szkoły paryskiej, założonym w 2010 r. w Konstancinie, otworzył pan kilka dni temu czwartą monograficzną wystawę, ?tym razem Maurycego Mędrzyckiego.

Marek Roefler:  Mędrzycki był świetnym malarzem, legendą paryskiej bohemy, pierwszym życiowym partnerem sławnej modelki i muzy artystów Kiki z Montparnasse. Jego nazwisko pojawia się w światowych publikacjach na jej temat. Rok temu wydano po polsku komiks o Kiki, tam też występuje Mędrzycki. Po rozstaniu z nim Kiki związała się ze sławnym artystą Man Rayem. Na wystawie pokazujemy jej doskonałe portrety i akty malowane przez Mędrzyckiego, pochodzą m.in. z naszych zbiorów. Akt Kiki kupiłem na aukcji w Japonii. W Konstancinie można zobaczyć ponad sto obrazów Maurycego Mędrzyckiego, w tym wypożyczone od rodziny z Paryża oraz kolekcjonerów z Polski i ze świata, np. z USA.

Pozostało 88% artykułu
Ekonomia
Witold M. Orłowski: Słodkie kłamstewka
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Ekonomia
Spadkobierca może nic nie dostać
Ekonomia
Jan Cipiur: Sztuczna inteligencja ustali ceny
Ekonomia
Polskie sieci mają już dosyć wojny cenowej między Lidlem i Biedronką
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Ekonomia
Pierwsi nowi prezesi spółek mogą pojawić się szybko