W roku 2010 (Irlandia) i w 2013 (Cypr) wystarczyła groźba wstrzymania wsparcia dla banków, by każde z tych państw zgodziło się na warunki pomocy proponowane przez międzynarodowe instytucje. Tym razem skłonność Grecji do jazdy po bandzie nie pozwoliła uzależnionemu od polityków szefowi EBC na postawienie Atenom ultimatum. Greckie banki nadal acz niechętnie utrzymywane są na powierzchni.
Poprzednio poprzez tygodniowe, a obecnie codzienne zastrzyki płynności dla greckich banków EBC stwarza tamtejszemu n rządowi przestrzeń do negocjowania z kredytodawcami tak długo jak się da bez konieczności wprowadzania kontroli przepływu kapitału. To zirytowało zwolenników sztywnego trzymania się reguł w kierownictwie banku centralnego strefy euro. Taka elastyczność jest jednak ceną, jaką Draghi mógł zapłacić za utrzymanie strefy euro w dotychczasowym kształcie.