Jedną z podstawowych jest kwestia informacyjno-społeczna. Chodzi tu przede wszystkim o niską świadomość korzyści dla pacjentów i brak zaufania, w szczególności osób starszych, do tego typu rozwiązań. Choć jak podaje raport PwC, aż 40,5 proc. pacjentów jest „raczej" zainteresowanych telemedycyną, a 18,5 proc. jest „zdecydowanie" zainteresowanych. Tutaj dotykamy też problemu wykluczenia cyfrowego. Ale zmiany następują dynamicznie. Jak podaje ten sam raport, 70 proc. pacjentów ma dostęp do internetu, a w 2019 r. będzie to 85 proc., natomiast 30 proc. ma smartfona, a w 2019 r. ma go mieć już 60 proc. Na pewno w najbliższych latach będziemy mówić o wyrównywaniu dostępności świadczeń zdrowotnych dzięki telemedycynie.
A bariery prawne?
Do 2015 roku rzeczywiście był to problem, jednak od czasu grudniowej nowelizacji ustawy o ochronie zdrowia trudno już mówić o regulacjach prawnych jako o barierze. Ustawodawca dodał wtedy w kilku kluczowych ustawach zapis mówiący o tym, że jest dopuszczone orzekanie o stanie zdrowia „także za pośrednictwem systemów teleinformatycznych lub systemów łączności". Nie zapisano szczegółowych regulacji, co wydaje się dobrym rozwiązaniem, zważywszy na szybkie tempo zmian, jakie obserwujemy na rynku. To, czy, kiedy i w jaki sposób będzie używana telemedycyna, zostaje w gestii lekarza.
Warto zauważyć, że również Narodowy Fundusz Zdrowia rozpoczął kontraktowanie świadczeń telemedycznych w zakresie telekonsylium kardiologicznego i telekonsylium geriatrycznego.
Jakie ryzyka wiążą się z telemedycyną? Chyba dosyć powszechne jest w Polsce przekonanie, że brak fizycznego kontaktu z lekarzem może być problemem.
Telemedycyna to możliwość, z której lekarze i pacjenci mogą korzystać, a nie przymus. Rozwiązania z zakresu e-zdrowia, o ile są efektywnie stosowane, zapewniają bardziej spersonalizowane podejście do pacjenta, większą wydajność oraz pomagają zmniejszyć liczbę błędów i ograniczyć długość hospitalizacji. Oczywiście, telemedycyna powinna stanowić uzupełnienie tradycyjnych form leczenia i być elementem komplementarnym, a nie podstawowym.