To są relacje znacznie mniej spektakularne niż te, która ostatnio cechują Polskę i USA. W nocy z piątku na sobotę czasu warszawskiego Olaf Scholz został przyjęty w Białym Domu przez Joe Bidena. Nie było jednak ani oficjalnej ceremonii powitania, ani konferencji prasowej. A kanclerz, inaczej, niż ma to w zwyczaju, nie zabrał na pokład swojego samolotu dziennikarzy.
Obaj przywódcy, którzy rozmawiają ze sobą przez telefon kilka razy w miesiącu, zdają sobie bowiem sprawę, że wojna na Ukrainie będzie trwała długo, być może lata, i aby ją wygrać konieczne są przede wszystkim skuteczne relacje robocze między USA a najważniejszym krajem Europy.