- Wczoraj byłem w Kijowie, a z Berlina ruszam do Genewy, gdzie będę spotykał się z ministrem spraw zagranicznych Siergiejem Ławrowem. W czasie wszystkich rozmów z Moskwą naszym wspólnym celem, było znalezienie drogi dyplomatycznej ku deeskalacji napięć, by nie dopuścić do kolejnej inwazji Rosji na Ukrainę oraz zająć się poważnymi kwestiami bezpieczeństwa, o których mówi Rosja poprzez dialog, a nie agresję - kontynuował szef niemieckiej dyplomacji.
- Podczas rozmów z Rosją w ubiegłym tygodniu prowadziliśmy szczerą i otwartą dyskusję - podkreślił Blinken.
- Jedność daje nam siłę, siłę, której Rosja nie jest w stanie sprostać. Dlatego Rosja cały czas próbuje nas podzielić - przekonywał sekretarz stanu USA. Blinken zapewnił jednocześnie, że w czasie spotkania z Ławrowem będzie przedstawiał "wspólne" stanowisko USA i jego sojuszników. Sekretarz stanu powtórzył też formułowane wcześniej przez wielu polityków Zachodu ostrzeżenia, że Rosja zapłaci wysoką cenę w przypadku ewentualnej agresji na Ukrainę.
- Stanęliśmy na rozdrożu, nie możemy wybrać drogi za Moskwę, ale możemy jasno powiedzieć, jakie będą konsekwencje poczynionego przez nią wyboru. Pozytywne, jeśli wybierze dyplomację, negatywne - jeśli wybierze agresję. Niezależnie od tego, którą drogę wybierze Rosja - pozostaniemy zjednoczeni - zapewnił Blinken.
Blinken był pytany o krytykę ze strony Moskwy w kwestii dostarczania przez Zachód uzbrojenia Ukrainie stwierdził, że Putin "doprowadził do tego, czemu chce zapobiec". Sekretarz stanu USA przypomniał, że w 2014 roku Rosja "siłą zmieniła granice Ukrainy".
Pomysł, że zapewnienie sprzętu obronnego Ukrainie, miałoby być prowokacją, albo sprowokować w jakiś sposób działania ofensywne Rosji, to stawianie sprawy na głowie
Antony Blinken, sekretarz stanu USA