„Makroekonomiczna prognoza dla Białorusi pozostaje słaba. W naszej ocenie realny PKB Białorusi zmniejszył się w 2015 r. o 3,9 proc., a w tym roku oczekujemy dalszego spadku – o 1 proc." – piszą analitycy agencji ratingowej Fitch.
Dzieje się to na tle słabej koniunktury głównych partnerów handlowych kraju, przede wszystkim Rosji, na którą przypada 40 proc. eksportu białoruskich towarów. Według Fitcha dostęp do zagranicznych rynków finansowych jest kluczowy do stabilności makroekonomicznej i Białoruś nie przestanie otrzymywać pomocy finansowej z Rosji i Eurazjatyckiego Funduszu Stabilizacji i Rozwoju. Fundusz zgodził się udzielić Białorusi kredytu 2 mld dol. na lata 2016–2018.
Agencja potwierdziła długoterminowy rating białoruskich banków na niskim poziomie B- ze stabilną prognozą. Trzy główne banki są zadłużone, a gros tych długów (7,5 mld dol.) jest w dolarach, do których kraj ma ograniczony dostęp.
Białoruś nie ma szans na pomoc MFW i Banku Światowego, bowiem nie wykonała uzgodnionych z funduszem reform rynkowych. Analitycy Fitch podkreślają, że „płynność zewnętrzna pozostaje kluczowa dla podtrzymania wiarygodności kredytowej Białorusi". Kraj ma jednak „niskie rezerwy złoto-walutowe (4,3 mld dol. na 1 czerwca); znaczące zobowiązania obsługi długu w obcej walucie – 3,3 mld dol. do spłaty w tym roku". Czarnego obrazu dopełnia wielki deficyt na rachunku operacji bieżących (1,5 mld dol. na koniec I kw.) oraz ciągle spadający kurs rubla białoruskiego do dolara USA (-8 proc. w I półroczu 2015 i 56 proc. w 2015 roku).
Prezydent Aleksander Łukaszenko od kilka lat podkreśla, że w kraju kryzysu nie ma. Tymczasem rząd pożycza, gdzie może. W ciągu pięciu miesięcy resort finansów dostał w sumie 855,8 mln dol. w kredytach. Z tego z Eurazjatyckiego funduszu stabilizacyjnego otrzymał 0,5 mld dol., 188 mln dol. od rosyjskich banków, a 141,6 od banków i instytucji chińskich.