Dane o sytuacji korupcyjnej w Rosji podał Andriej Kurnosienko, szef wydziału ds. bezpieczeństwa gospodarczego i przeciwdziałania korupcji rosyjskiego Ministerstwa Spraw Wewnętrznych. – Średnia łapówka w 2016 r. wyniosła 328 tys. rubli (22,6 tys. zł). To o 75 proc. więcej niż w 2015 r. Jednak często bezprawne gratyfikacje są o wiele większe – dodał Kurnosienko w rozmowie z gazetą „Kommiersant".
Najczęstsze formy to wręczanie łapówek i ich wymuszanie na klientach (w bankach, firmach, urzędach). To także tzw. otkaty, czyli działki odpalane decyzyjnym urzędnikom czy menedżerom przez firmy i obywateli chcących uzyskać kontrakt lub wygrać przetarg. Zwyczajowo w Rosji wynoszą one 3–10 proc. kwoty transakcji.
Jako przykład Kurnosienko podał najnowszą, prowadzoną przez wydział, sprawę z własnego podwórka. Były już naczelnik kwaterunku wojsk wewnętrznych MSW jest podejrzany o przyjęcie korzyści majątkowej wartej 2,6 mln rubli (180 tys zł). Miał dostać od szefa firmy budowlanej łódź motorową i dwa skutery wodne w zamian za wart ponad 2 mld rubli (138,2 mln zł) kontrakt na budowę obiektów MSW.
Według policji liczba ujawnionych przestępstw korupcyjnych wzrosła przez ostatni rok o 21 proc., a straty nimi spowodowane sięgają 43 mld rubli (3 mld zł). Problemem jest nie tylko skała łapówkarstwa, ale też wciąż nowe sposoby działania łapówkarzy.
– Pojawiają się nowe metody ukrywania wręczanych przedmiotów i ich przekazywania. Coraz częściej przestępcy wykorzystują dostęp na odległość, raje podatkowe, pośrednictwo; wreszcie usługi o charakterze niematerialnym, których otrzymanie w zamian za np. kontrakt bardzo trudno jest udowodnić – wylicza Kurnosienko.