Korupcja w biznesie nie jest teraz w Polsce znacząco większym problemem niż w rozwiniętych krajach Zachodu – wynika z badania firmy doradczo-audytorskiej EY, które objęło 4,1 tys. pracowników z 41 państw świata, w tym z Polski. Podczas gdy w skali świata ponad połowa badanych twierdzi, że w ich kraju praktyki korupcyjne w biznesie są powszechne, zaś w naszym regionie uważa tak aż 64 proc. pracowników, w Polsce zaledwie 38 proc.
Także pod tym względem coraz bliżej nam do rozwiniętych państw, gdzie powszechność łapówkarstwa w biznesie dostrzega 36 proc. badanych. Co więcej, podczas gdy opinie na Zachodzie wskazują na wzrost korupcji (w 2015 r. jej powszechność stwierdziło 35 proc. badanych), to u nas widać jej wyraźny spadek.
Przed dwoma laty o rozpowszechnieniu łapówkarstwa było przekonanych 43 proc. Polaków. Teraz taki odsetek wskazań mają Niemcy... Jak twierdzi w rozmowie z „Rzeczpospolitą" Mariusz Witalis, partner w Zespole Zarządzania Ryzykiem Nadużyć EY, od połowy minionej dekady widać w Polsce spadkowy trend praktyk korupcyjnych.
Łapówki lepiej ukryte
Badanie potwierdziło, że w u nas skala problemu jest znacznie mniejsza niż w innych krajach Europy Środkowo-Wschodniej, w tym na Węgrzech czy w Czechach, gdzie odpowiednio 78 proc. i 63 proc. badanych mówi o powszechności korupcji. Zdaniem Witalisa duże znaczenie miało w Polsce powołanie Centralnego Biura Antykorupcyjnego. W innych krajach regionu takich agencji nie ma albo są bardzo upolitycznione.
Ekspert EY zastrzega, by nie przeceniać poprawy sytuacji w Polsce. Wprawdzie mniej ostatnio słychać o aferach łapówkarskich, ale również dlatego, że praktyki korupcyjne są dzisiaj głębiej i bardziej przemyślnie ukryte – nie tak ostentacyjne, jak w innych krajach regionu.