Chociaż roczna dynamika sprzedaży nadal jest dodatnia, to w tej branży widać już spowolnienie.
- Wzrost sprzedaży detalicznej utrzymał się powyżej zera - to z jednej strony dobry sygnał, ale biorąc pod uwagę, że jeszcze niedawno sprzedaż ta rosła w tempie 10-procentowym, jest to dowód, że konsumpcja indywidualna odczuwa skutki kryzysu. Dane te pokazują, że konsumpcja, mimo że zachowuje się lepiej niż inwestycje, to jednak wyraźnie słabnie - uważa Piotr Kalisz, główny ekonomista Banku Handlowego.
Na przestrzeni ostatnich 3 miesięcy [link=http://www.rp.pl/artykul/175208,253865_Sprzedaz_w_grudniu_wzrosla_az_o_jedna_piata.html]tylko w grudniu detaliści nie mogli narzekać[/link] na spadek ilości klientów, a to ze względu na okres świątecznych zakupów. Realnie, czyli w cenach stałych sprzedaż detaliczna wzrosła wtedy o 5,7 proc. rocznie, po wzroście o 1,1 proc. w listopadzie.
Styczeń zaskoczył jednak ekonomistów, którzy prognozowali, że sprzedaż detaliczna w skali roku wzrośnie o 3 proc.
- Dane są gorsze od oczekiwań i pokazują, że dynamika konsumpcji wyhamowuje. Nie dziwi spadek sprzedaży pojazdów mechanicznych, gdyż to potwierdza wcześniejsze trendy. Natomiast silne wyhamowanie w sprzedaży mebli i sprzętu RTV z dynamiki przekraczającej 20 procent w poprzednich miesiącach może być sygnałem, że skłonność do konsumpcji spada. Jeśli miałoby się to powtórzyć w kolejnych miesiącach, to miałoby to negatywne implikacje dla perspektyw wzrostu, bo dotychczas konsumpcja miała być motorem wzrostu -teraz ten filar byłby znacznie słabszy - mówi Grzegorz Maliszewski, główny ekonomista Banku Millennium.