26 listopada w Stanach Zjednoczonych przypada tzw. Black Friday, czyli tradycyjny start sezonu świątecznych zakupów. Tego dnia do sklepów ma ruszyć 200 mln klientów.
Z danych zebranych przez branżę handlową wynika, że w tym roku kupujących ma być 2,6 proc. więcej niż w 2009 r. Jednak ich wydatki mają być o 3,8 proc. niższe – wyniosą 330 dol. na osobę. Może to być ok. 42 mld dol. Wydane pieniądze będą stanowiły 23,5 proc. świątecznego budżetu.
Jak zauważają analitycy, w tym roku jeszcze więcej osób niż rok temu, unikając kolejek, zdecyduje się na zrobienie zakupów w Internecie. Wartość zamówień tylko z tego jednego dnia ma sięgnąć 1 mld dol.
Na szturm klientów szykują się już sieci handlowe. – Zaczynamy o północy, aby klienci nie musieli czekać pod drzwiami sklepów. Promocji jest mnóstwo – mówi Stephen Quinn, wiceprezes Walmartu ds. rynku amerykańskiego. Ta największa sieć handlowa świata jako pierwsza poinformowała o szczegółach akcji związanej z czarnym piątkiem. Sklepy Office Max liczą głównie na sprzedaż sprzętu komputerowego, zostaną otwarte już o szóstej rano.
Choć klientów w sklepach nie będzie brakowało, to branża zauważa powolne zmiany w zwyczajach konsumenckich. Klienci coraz częściej odkładają zakupy na okres bliżej świąt. W ubiegłym roku mogli dzięki temu sporo zaoszczędzić. Ponieważ koniunktura była słaba, wiele sieci handlowych złamało niepisany zwyczaj i wyprzedaże rozpoczęło już w szczycie sezonu. Wolały nawet mniej zarobić, niż zostać z niesprzedanymi zapasami.