Jak oszacował wstępnie GUS, w I kwartale produkt krajowy brutto Polski zwiększył się o 4,6 proc. rok do roku, po 4,9 proc. w poprzednim kwartale. Ankietowani przez „Parkiet" pod koniec kwietnia ekonomiści przeciętnie oceniali, że PKB zwiększył się w tym czasie o 4,4 proc. W tym kontekście środowy odczyt nie jest dużą niespodzianką. Ale gdy kwartał się zaczynał, ekonomiści przewidywali, że przyniesie wyhamowanie wzrostu PKB do 4,1 proc. rok do roku.
Gospodarka Europy słabnie. Jest najgorzej od 2013 r.
O tym, że polska gospodarka zachowuje rozpęd, najlepiej świadczy oczyszczony z wpływu czynników sezonowych wzrost PKB w ujęciu kwartał do kwartału: wyniósł 1,4 proc. w porównaniu z 0,5 proc. w IV kwartale. To jeden z najlepszych wyników ostatnich lat. Gdyby w kolejnych kwartałach gospodarka utrzymywała takie tempo rozwoju, w całym 2019 r. PKB mógłby urosnąć o około 5,7 proc., po 5,1 proc. w 2018 r. Taki scenariusz jest nierealny, ale zarazem – jak napisali w komentarzu do środowych danych ekonomiści PKO BP – „oczekiwane jeszcze niedawno wyraźne spowolnienie wzrostu gospodarczego prawdopodobnie nie nastąpi w tym roku".
Dobra koniunktura nad Wisłą kontrastuje z sytuacją w zachodniej Europie. Opublikowane również w środę dane Eurostatu pokazały, że PKB strefy euro po oczyszczeniu z wpływu czynników sezonowych zwiększył się w I kwartale br. o 1,2 proc. rok do roku, tak samo jak w IV kwartale ub.r. Wolniej gospodarka strefy euro rozwijała się ostatnio w 2013 r., gdy wychodziła z recesji związanej z kryzysem zadłużeniowym. PKB Niemiec, największego odbiorcy polskiego eksportu, wzrósł w I kwartale o zaledwie 0,7 proc. rok do roku. Tymczasem PKB Polski w takim ujęciu, tzn. po wyeliminowaniu efektów sezonowych, zwiększył się w I kwartale o 4,6 proc. rok do roku (zbieżność danych odsezonowanych i surowych jest rzadka), tak samo jak w poprzednim.