Dyrektorka biura zatrudnienia Velocity Recruitment Solutions w Corby (East Midlands), Catherine Slevin, pamięta jeszcze czasy gdy pracowała z Brytyjczykami. Wspomina, że trzeba było zawierać dwukrotnie więcej umów niż miała miejsc, a i tak nie było pewności, że uda się zebrać odpowiednią liczbę osób.
— Umowy podpisane, a pracowników brak. Trzeba ich było z łóżka wyciągać, by się pojawili w pracy — tłumaczy.
- Ale nadszedł rok 2004 i dziwi otworzyły się — wspomina.
Tysiące chętnych z Europy Wschodniej, głownie Polaków, ściągnęło do Wielkiej Brytanii. Teraz rodzi się pytanie, co dalej? Antyimigracyjna retoryka, jaką możemy usłyszeć obecnie w Wielkiej Brytanii, dla East Midlands może zakończyć się katastrofą.
— Jeśli każdy kto przyjechał z Polski będzie musiał to zostawić i wyjechać, będzie to katastrofa. Kto ich zastąpi? — zastanawia się C. Slevin.