Minister finansów zmniejszył planowane dochody na 2009 rok o 7 mld zł, ponieważ uznał, że nie będziemy w stanie wydać całej zaplanowanej kwoty.
– Są opóźnienia w podpisywaniu umów, o czym informowało nas Ministerstwo Rozwoju Regionalnego – wyjaśnia „Rz” wiceminister finansów Elżbieta Suchocka-Roguska. – W tej sytuacji lepiej było założyć niższą kwotę dochodów z Brukseli, aby ustrzec się przed bardzo wysokim niewykonaniem budżetu w tym punkcie.
Bardzo kiepskie rozdysponowanie unijnych funduszy w 2007 roku ma swój ciąg dalszy również w tym roku. Poprzednio zdołano zainwestować zaledwie nieco ponad połowę pieniędzy, które mieliśmy do dyspozycji. W tym jest jeszcze gorzej – realizacja, jak przewiduje minister finansów w projekcie przyszłorocznego budżetu, wyniesie około 43 proc. zaplanowanej kwoty.
– Winę za taki stan rzeczy ponoszą źle skonstruowane przepisy środowiskowe – wyjaśnia Suchocka. – Ich zmiana mam nadzieję zostanie wkrótce zatwierdzona przez Sejm, ale i tak pomiędzy podpisaniem umów a wypłatą środków z reguły mija pół roku, tak więc nie ma niebezpieczeństwa, że pieniędzy zabraknie.
Były minister finansów Mirosław Gronicki zastanawia się, jakie są szanse wydania nawet tych zmniejszonych kwot, skoro w tym roku opóźnienia są tak kolosalne. – Niewydane pieniądze z Unii się kumulują. Jeśli nadal tak się będzie działo, to możemy mieć poważny kłopot – mówi ekonomista.