Polskie państwowe firmy energetyczne, które mają być sprywatyzowane, uchodziły dotąd w opinii zagranicznych inwestorów za atrakcyjne, choćby ze względu na wielkość naszego rynku. Ale teraz ocena ta jest mniej optymistyczna z powodu kryzysu finansowego i obaw o zahamowanie wzrostu popytu na energię w naszym kraju.
Spore zamieszanie wywołuje także spór o przyszłoroczne ceny energii dla odbiorców indywidualnych. Inwestorzy pozwolili sobie na otwartą krytykę poczynań prezesa Urzędu Regulacji Energetyki i rządu, co się wcześniej nie zdarzało. Szef URE, bez którego zgody sprzedawcy energii nie mogą podnieść stawek dla ludności (a chcą 27 – 35 proc. podwyżki), zaproponował zamrożenie cen przynajmniej na kilka miesięcy przyszłego roku. Tymczasem sprzedawcy już zawarli umowy z producentami, którzy wprowadzili znaczące podwyżki.
Twarde stanowisko URE, który nie chce dopuścić do gwałtownego wzrostu rachunków w sytuacji, gdy Polska zaczyna odczuwać skutki światowego kryzysu, niepokoi firmy energetyczne. Ostrzegają one, że w przypadku zamrożenia cen poniosą straty.
Najostrzej wypowiadał się na ten temat szef Vattenfall Poland. Stwierdził, że zamieszanie wokół cen powoduje spadek zaufania zagranicznych inwestorów do polskich władz i rynku. Szwedzki koncern, który kilka lat temu kupił Górnośląski Zakład Elektroenergetyczny w Gliwicach (z prawie 10-proc. udziałem w polskim rynku sprzedaży energii), zrezygnował nawet z odkupienia pozostałych akcji tej spółki, choć wcześniej szczegóły transakcji uzgodnił z ministrem skarbu. W RWE Polska, do którego należy warszawski STOEN, usłyszeliśmy, że spółka ma za zadanie przynosić zysk akcjonariuszom i nie może prowadzić działalności ze stratą, czyli sprzedawać energii poniżej ceny jej zakupu.
Nie wiadomo, jak zakończy się spór między sprzedawcami energii a prezesem URE. Pewne jest, że ceny dla osób indywidualnych od stycznia nie wzrosną. Ale nie można wykluczyć, że spółki będą chciały ograniczyć straty, podnosząc drastycznie opłaty dla firm. Zwłaszcza że na zmianę cenników dla odbiorców biznesowych nie potrzebują zgody Urzędu Regulacji. Nieoficjalnie mówią o podwyżce cen nawet o połowę.