Reklama
Rozwiń

Projekt Ministerstwa Finansów dotyczący podatku obrotowego zaskoczył handlowców

Projekt Ministerstwa Finansów ma niewiele wspólnego z pomysłami, jakie pojawiały się w trakcie konsultacji. Zaskoczenie jest więc spore i niemal powszechne.

Publikacja: 26.01.2016 20:00

Projekt Ministerstwa Finansów dotyczący podatku obrotowego zaskoczył handlowców

Foto: 123RF

Wtorkową sesję na GPW w zasadzie wszystkie firmy handlowe – zarówno te sprzedające żywność, jak i odzież czy inne towary – zaczęły od spadków. Trudno było spodziewać się entuzjazmu inwestorów dla nowych podatków, ale Ministerstwo Finansów w opublikowanych w poniedziałek założeniach do projektu zaskoczyło także wielu przedstawicieli branży handlowej.

Średniacy też zapłacą

Zwolnione z podatku będą tylko firmy generujące rocznie poniżej 18 mln zł obrotu, czyli realnie firmy naprawdę niewielkich, jak na realia rynku wartego tylko w przypadku segmentu handlu spożywczego ok. 200 mld zł. Od 1,5 mln zł do 300 mln zł sprzedaży miesięcznie (3,6 mld zł rocznie) stawka wyniesie 0,7 proc., a kolejna powyżej tego progu wyniesie już 1,3 proc.

Choć otwierając konsultacje, premier Beata Szydło mówiła co prawda o fiskalnej roli podatku, ale również jego znaczeniu dla urealnieniu konkurencji, to taka skala raczej się temu celowi nie przysłuży.

– Firmy o rocznym obrocie powyżej 18 mln zł wchodzące w próg opodatkowania 0,7 proc. zdecydowanie nie będą w stanie nawiązać walki konkurencyjnej z dyskontami – rentowność małych firm wynosi ok. 0,5–1,5 proc. Zatem to właśnie one najsilniej odczują ten podatek – mówi Waldemar Nowakowski, prezes Polskiej Izby Handlu. – Dyskonty, których rentowność jest wielokrotnie wyższa, nie odczują wpływu podatku i nie przyczyni się on do wyrównania szans dla polskich firm – dodaje.

Na GPW na otwarciu tracili też sprzedawcy paliw, ponieważ wbrew wcześniejszym zapowiedziom ten sektor rynku również został objęty nową daniną. Z firm handlowych stosunkowo najlepiej zachowywał się Eurocash, który na tle dużych firm handlowych powinien być zadowolony (analiza >B15). Bo choć wątek opodatkowania sprzedaży hurtowej czy w systemie Cash & Carry też się pojawiał, ostatecznie opodatkowano jedynie detal.

Reklama
Reklama

Danina od książek

Zaskoczeniem jest też wyłączenie z opodatkowania jedynie obrotu lekami, choć była mowa choćby o książkach, produktach dla dzieci czy wspomnianych paliwach. Od sprzedaży benzyny podatek będzie naliczany, ale gazu, prądu czy ciepła już nie.

– Założenia do projektu ustawy cały czas ewoluują i jej finalna treść nadal nie jest znana. Dlatego nie chcielibyśmy na tym etapie szerzej komentować – tłumaczy zarząd grupy EMF, właściciela sieci Empik.

Jednak największą niespodzianką jest 1,9-proc. stawka od sprzedaży w weekendy i dni świąteczne. – Trąci to czasami PRL, z niecierpliwością czekamy na opublikowanie projektu – mówi prezes jednej z czołowych sieci.

Według informacji „Rz" dokument ma zostać opublikowany w środę, rząd zajmie się nim w najbliższy wtorek.

Polska Organizacja Handlu i Dystrybucji szacuje, iż biorąc pod uwagę wszystkie te elementy, duże sieci będą efektywnie opodatkowane w wysokości 1,5–1,6 proc. W przypadku Biedronki w oparciu o wyniki za 2014 r. należy zatem mówić o kwocie ok. 570 mln zł, Tesco i Lidl zapłaciłyby po ok. 180 mln zł.

O poparcie społeczne dla inicjatywy politycy nie powinni się martwić, ponieważ w powszechnej opinii sieci podatków nie płacą.

Reklama
Reklama

– Bez wątpienia są jako sektor najgorszymi płatnikami podatku na rynku. Ogółem zbadaliśmy ponad 150 sieci handlowych, które w 2014 roku wykazały ponad 102 mld zł przychodu i 1,2 mld zł zysku. Zapłaciły wszystkie razem 397 mln zł z tytułu podatku dochodowego. To stanowi zaledwie 0,3 proc. ich przychodu i 31 proc. ich zysku – mówi Tomasz Starzyk z wywiadowni Bisnode Polska.

Internet protestuje

Założenia opublikowane przez resort potwierdzają też informacje „Rz", iż apetyt fiskusa wzbudziło ponad 30 mld zł wydawane przez Polaków w sklepach internetowych.

– Jako kraj ryzykujemy utratą całości dochodów od obrotu ze sprzedaży do konsumentów realizowanych przez najbardziej innowacyjne firmy, mające potencjał do pozycji regionalnych czempionów. Całość eksportu konsumenckiego też zapewne będzie realizowana z zagranicznych spółek zamiast tych ulokowanych w Polsce – mówi Grzegorz Wójcik, członek zarządu izby gospodarki elektronicznej Commerce Polska.

Jego zdaniem, jeśli spod podatku nie zostanie wyłączona sprzedaż na odległość, to może być to bardzo poważny błąd skutkujący utratą najbardziej innowacyjnych firm z gospodarki. – Strata może być także wizerunkowa dla gospodarki jako całości. Nadal liczymy na to, że racjonalne argumenty skutkować będą uwzględnieniem naszych postulatów i wyłączeniem handlu online z dodatkowego opodatkowania – dodaje.

– Zmiany najdotkliwiej odczują działające na bardzo niskiej marży sklepy z elektroniką. Mogą się pochwalić wysokim rocznym obrotem i dlatego obejmie ich nowy podatek. Tymczasem każda dodatkowa opłata dla sklepu działającego na 1-proc. marży może oznaczać być albo nie być – mówi Krystian Wesołowski z Płatności Online BM, Blue Media.

– W takim wypadku sklepy albo przerzucą dodatkowe koszty na klientów, co oznacza podniesienie cen, albo przeniosą biznes do innych krajów, z łagodniejszą polityką podatkową – dodaje.

Reklama
Reklama

Podyskutuj z nami na Facebooku, www.fa­ce­bo­ok.com/eko­no­mia. Czy zaproponowana skala podatku obrotowego od sklepów jest sprawiedliwa?

Kto realnie zapłaci ten podatek

Zdaniem resortu finansów nie ma zagrożenia, że konsumenci odczują opodatkowanie obrotów firm handlowych. Dzisiaj zgodnie z obiegową opinią sieci podatków nie płacą, dlatego słuszne jest ich opodatkowanie. Czy zmieni się, gdy przez podatek zaczną rosnąć ceny? Firmy bowiem z ocenami ministerstwa nie do końca się zgadzają. – Najpierw odczują to dostawcy, później klienci, nie ma innego wyjścia – to najczęstsze opinie. Według firm ceny skoczą najszybciej w sklepach małych i średnich, w żaden sposób niezrzeszonych, które nie mają tak silnej pozycji negocjacyjnej w rozmowach z producentami jak duże sieci. Dlatego w tych największych podwyżki powinny być najmniej zauważalne.

– Duże sieci handlowe potrafią wymagać, wymuszać wręcz na poszczególnych dostawcach niskie ceny. Obawiamy się, że tak naprawdę takim kozłem ofiarnym tego podatku będą dostawcy, którzy dostarczają produkty do największych sieci – mówiła we wtorek w Sejmie Paulina Hennig-Kloska, posłanka Nowoczesnej.

Możliwe jest zatem, że klienci kupujący w mniejszych i średnich sklepach zapłacą wyższe ceny, aby zrekompensować producentom żywności rabaty wymuszone przez największe podmioty handlowe na rynku.

Branża spodziewa się, że projektowi przyjrzy się z uwagą Komisja Europejska. Węgry z podobnego rozwiązania już się wycofały, ponieważ zróżnicowana skala może w nieuzasadniony sposób premiować część firm, a obciążać największe. Obowiązuje tam już tylko podatek dla wszystkich firm handlowych w wysokości 0,1 proc. rocznych obrotów.

Wtorkową sesję na GPW w zasadzie wszystkie firmy handlowe – zarówno te sprzedające żywność, jak i odzież czy inne towary – zaczęły od spadków. Trudno było spodziewać się entuzjazmu inwestorów dla nowych podatków, ale Ministerstwo Finansów w opublikowanych w poniedziałek założeniach do projektu zaskoczyło także wielu przedstawicieli branży handlowej.

Średniacy też zapłacą

Pozostało jeszcze 94% artykułu
Reklama
Budżet i podatki
Inwestorzy zagraniczni stracili zainteresowanie polskim długiem. Jak to zmienić?
Materiał Promocyjny
25 lat działań na rzecz zrównoważonego rozwoju
Budżet i podatki
Jest pierwsza reakcja Elona Muska na uchwalenie „Wielkiej Pięknej Ustawy”
Budżet i podatki
Rekordowy wzrost wydatków wojennych Ukrainy. Skąd Kijów weźmie pieniądze?
Budżet i podatki
Minister finansów Andrzej Domański: Wydatki Polski na misję kosmiczną zwrócą się wielokrotnie
Budżet i podatki
Minister finansów zapowiedział nowy podatek. „Około 2 mld zł do budżetu”
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama