Według danych amerykańskiego Departamentu Skarbu sięgnął w poniedziałek wieczorem rekordowego poziomu 33,04 bln USD. Ledwie trzy miesiące wcześniej przekroczył on 32 bln USD. W 2020 r., czyli w ostatnim pełnym roku rządów Donalda Trumpa wynosił on natomiast 27,7 bln USD, a dziesięć lat temu sięgał 16,7 bln USD.
- Amerykański dług publiczny znów minął kolejny kamień milowy, z którego nikt nie będzie dumny: przekroczył 33 bln USD. Jednocześnie dług znajdujący się w rękach amerykańskich instytucji publicznych przewyższył 26 bln USD. Stajemy się niewrażliwi na te wielkie liczby, ale to nie sprawia, że stają się one mniej niebezpieczne - twierdzi Maya MacGuineas, przewodnicząca Komitetu na Rzecz Odpowiedzialnego Budżetu Federalnego (CRFB).
Czytaj więcej
W relacji do PKB zadłużenie Polski nie wygląda fatalnie. Ale zły stan finansów pudruje wysoka inflacja. Dla nowego rządu będzie to duże wyzwanie.
Przebicie przez dług publiczny poziomu 33 bln USD zbiegło się w czasie z wzrastającym ryzykiem kolejnego krótkoterminowego kryzysu fiskalnego w USA. Jeśli Kongres nie przyjmie do końca września odpowiednich ustaw dotyczących wydatków rządowych, Stany Zjednoczone doświadczą tzw. zamknięcia rządu, czyli tymczasowego odcięcia finansowania dla znacznej części administracji federalnej. W niedzielę republikanie z Izby Reprezentantów przedstawili tymczasowy plan pozwalający na utrzymanie finansowania do końca października. Przewiduje on cięcia wydatków o 8 proc. dla większości agencji rządowych. Część republikańskich kongresmenów uważa jednak, że takie cięcia będą zbyt małe. Nawet jeśli republikanie osiągną kompromis, to plan może zostać później odrzucony przez kontrolowany przez Senat, gdyż kontrolujący go demokraci uważają proponowane cięcia fiskalne za zbyt duże.
- Gdy nasi ustawodawcy przechodzą od jednego kryzysu fiskalnego do kolejnego, nasz dług publiczny rośnie, bilion dolarów za bilionem - wskazuje Michael Peterson, prezes Fundacji Petera G. Petersona.