Rząd od dawna mówi o potrzebie zmuszenia wielkich międzynarodowych korporacji do uczciwego płacenia podatków. Tymczasem Polska jako jedyna zablokowała przyjęcie zaproponowanego przez Francję kompromisu w sprawie wprowadzenia minimalnego 15-proc. podatku od osób prawnych (CIT) w całej UE. Rozumie pan ten ruch?
Jestem głęboko zdziwiony i zaskoczony postawą Polski. I nie do końca ją rozumiem. Z ekonomiczno-podatkowego punktu widzenia to ruch niezrozumiały. Chodzi tu o ciężko wypracowany kompromis, który na dziś stanowi najbardziej optymalną możliwość opodatkowania wielkich korporacji multimedialnych. Oczywiście możemy dzielić włos na czworo, mówiąc, że mogłoby być lepiej, ale wypracowanie kompromisu w tak dużej grupie, jaką są państwa UE, z pełną akceptacją USA, które długo się temu opierały, uważam za milowy krok w walce z międzynarodowym unikaniem opodatkowania.
Oficjalnie rząd tłumaczy weto obawami o to, czy drugi element tego podatkowego porozumienia, który miałyby utrudnić globalnym koncernom, takim jak Google, Amazon czy Facebook, księgowanie zysków w krajach o najbardziej dla nich korzystnych podatkach, zostanie wprowadzony równocześnie z podatkiem minimalnym. Zapewnienia, że tak się stanie, nie zmieniły naszego stanowiska.
Kilka lat temu w ramach UE wypracowany był projekt dyrektywy dotyczącej wspólnej skonsolidowanej korporacyjnej podstawy opodatkowania (CCCTB), która odnosiła się do opodatkowania holdingów europejskich. Była konsultowana, analizowana i tam Polska również oponowała, w sposób absolutnie niezrozumiały. Sytuacja się powtarza. W pracach nad projektem podatku minimalnego brali udział przedstawiciele polskiego resortu finansów. Ich sugestie były uwzględniane, nie kontestowali ich i cały ten proces powinien zakończyć się akceptacją. Nie ma obaw, że ten projekt będzie niekorzystny dla polskich interesów budżetowych czy sprzeczny z naszymi regulacjami wewnątrzkrajowymi. A nawet jeżeli byłaby potrzeba dostosowania wewnętrznych regulacji, to na potrzeby takiej idei podatkowej warto dokonać zmian. Jednak mając ponad 20-letnie doświadczenie, nie dostrzegam zagrożeń dla budżetu finansów publicznych we wprowadzeniu tej regulacji. Wręcz przeciwnie. I nawet dwuetapowe wprowadzenie tych rozwiązań nie byłoby w żaden sposób dla nas szkodliwe. Szkodliwe jest natomiast nasze oponowanie.
Część obserwatorów doszukiwała się w tym działaniu polskiego rządu próby wsparcia Marine Le Pen w wyborach prezydenckich we Francji. Kompromis w sprawie podatków wypracowali Francuzi, którzy akurat sprawują przewodnictwo w UE, i chodziło o to, by prezydent Emmanuel Macron nie mógł się pochwalić jego przyjęciem na finiszu kampanii wyborczej. Myśli pan, że tego typu kalkulacja mogła mieć miejsce?