Przedstawiciele załogi Enei zapowiadają odwołania do sądu. – Czujemy się oszukani, minister skarbu interpretuje na naszą niekorzyść przepisy i w efekcie 4 tysiące pracowników Enei otrzyma mniej akcji, niż powinno – mówi „Rz” Janusz Śniadecki, przewodniczący Zrzeszenia Związków Zawodowych Energetyków. – Dlatego planujemy składanie odwołań w ciągu najbliższych dwóch tygodni.
Janusz Śniadecki tłumaczy, że stracą ci pracownicy, którzy przechodzili z Enei do spółek zależnych tej grupy, bo część okresu pracy nie zostanie im zaliczona. – MSP już w 1997 r. informowało pracowników w przygotowanej opinii prawnej, że takiego problemu nie będzie, zwłaszcza że pracownicy nadal są w tej samej grupie kapitałowej, więc nie zrywają więzi z Eneą. Tym bardziej zatem nie rozumiemy, dlaczego teraz interpretacja jest inna – na niekorzyść pracowników – dodaje. – Zwłaszcza że na tej podstawie (interpretacji MSP) zawarto kolejne porozumienia (w 2002 i 2007 roku) z pracownikami, które pozostają źródłem prawa pracy, tzn. są w randze ustawy.
W poznańskiej Enei, która jest spółką giełdową, uprawnionych do nabycia akcji jest w sumie ok. 10 tysięcy osób – obecnych i byłych pracowników oraz ich spadkobierców. Liczba przydzielonych papierów zależy od stażu pracy, a średni pakiet wynosi 3,9 tys. papierów.
Zatem – według notowań z piątkowego zamknięcia warszawskiej giełdy – ma wartość ok. 76 tysięcy złotych. – Szacujemy, że zmieniona interpretacja przepisów oznaczać będzie dla pracowników straty w wysokości od kilku do kilkunastu tysięcy złotych – mówi Janusz Śniadecki.
Maciej Wewiór, rzecznik prasowy resortu skarbu, mówi tylko tyle: – Jeśli pracownicy chcą występować do sądu, jest to ich prawo. Pozwólmy sądowi rozstrzygnąć, kto ma rację.