Budownictwo u progu recesji. Jest jeszcze szansa na uniknięcie zapaści

Można jeszcze uniknąć zapaści, nadal nie jest za późno na inicjatywy wspierające rynek – apelują organizacje branżowe.

Publikacja: 29.08.2023 03:00

Budownictwo u progu recesji. Jest jeszcze szansa na uniknięcie zapaści

Foto: Adobe Stock

Certyfikacja firm ubiegających się o zlecenia finansowane z publicznej kiesy, urealnienie mechanizmu powiązania wartości kontraktów ze zmianami cen materiałów (waloryzacja), usprawnienie finansowania inwestycji – to tylko główne postulaty, o które po raz kolejny zaapelowały do decydentów podmioty z szeroko rozumianego rynku budowlanego podczas konferencji zorganizowanej pod egidą Polskiego Związku Pracodawców Budownictwa.

Firmy pod presją

Jak zaznaczył wiceprezes i główny ekonomista PZPB Damian Kaźmierczak, branża jest dziś w trudnej sytuacji. Firmom trudno budować portfele zleceń z powodu inwestycyjnego dołka. Mieszkaniówka (około 20 proc. rynku) dopiero powoli odbija się po zapaści podaży, a inwestycje infrastrukturalne nie okazały się takim motorem wzrostu, na jaki liczono. O ile budowa dróg postępuje, o tyle kolej nie może się rozpędzić – z powodu uzależnienia od funduszy unijnych. W energetyce też jest duża luka inwestycyjna.

Czytaj więcej

Popyt mały, a ceny materiałów budowlanych nie chcą spadać

Firmy jeszcze pracują na względnie wysokich obrotach, bo realizują wcześniejsze kontrakty. Widać jednak, że o ile duże i największe mają obłożenie rzędu ponad 80 proc. (generalni wykonawcy realizujący wieloletnie zlecenia), o tyle małe już tylko 60 proc. Perspektywa podwykonawców to maksymalnie rok. Konsekwencje spowolnienia widać też w skokowym wzroście liczby bankructw i niewypłacalności w I połowie br. – dotyczy to głównie firm mniejszych i niezdywersyfikowanych, np. z rynku mieszkaniowego.

Drugi palący problem to koszty. Zdaniem Kaźmierczaka konsekwencje skokowego wzrostu cen materiałów z lat 2021–2022 będziemy oglądać jeszcze przez wiele kwartałów. Ekspert dodał, że wiele materiałów dalej drożeje (np. cement), a do tego rosną koszty wynagrodzeń.

– Stoimy u progu recesji jako branża, spodziewamy się spadku produkcji budowlano-montażowej w tym roku o 3–5 proc., kurczy się zatrudnienie, dramatycznie spada produkcja cementu i stali. Na rynku brakuje zamówień, a duża konkurencja skłania niektóre firmy do składania nierealnych ofert w przetargach – w realiach, gdy koszty nie będą spadać. Skoro branża nie jest w stanie się oczyścić, potrzebne są regulacje oraz realna waloryzacja – powiedział Dariusz Blocher, prezes Unibepu.

Zmiany są potrzebne, by branża mogła skorzystać z oczekiwanego odbicia. Rynek prywatny powinien odbijać po kryzysie, a nakłady planowane na infrastrukturę drogową, kolejową, energetyczną czy wojskową idą w dziesiątki miliardów złotych.

Wołanie na pustyni

Marita Szustak, prezeska Izby Gospodarczej Transportu Lądowego, podkreśliła konieczność lepszego organizowania inwestycji. Szczególnie kolej jest za mocno uzależniona od funduszy unijnych. Tradycyjnie przy przechodzeniu z jednego budżetu do drugiego pojawia się luka. Tym razem miały ją wypełnić pieniądze z KPO. Wiosną organizacja złożyła projekt ustawy o funduszu kolejowym, wskazując źródła finansowania pomostowego, ale dokument utknął w resorcie finansów.

Czytaj więcej

Budowa dróg przestaje się opłacać. Wykonawcy chcą dodatkowych pieniędzy

Waloryzacja i ochrona rynku to dwa wątki, które często pojawiały się podczas panelu. Waloryzacja dopiero od niedawna wpisywana jest do umów, głównie tych z Generalną Dyrekcją Dróg Krajowych i Autostrad, PKP Polskimi Liniami Kolejowymi, w pewnych przypadkach także z samorządami, bardzo sporadycznie z wojskiem. Do tego mechanizmy waloryzacji nie są efektywne. W kontraktach drogowych firmy i zamawiający dzielą się ryzykiem po połowie, przy limicie 10 proc. wartości kontraktu. PZPB wskazuje, że w wielu umowach ten limit został już osiągnięty. Podawano też przykłady kontraktów samorządowych, gdzie waloryzacja zaczyna działać dopiero po... 20-proc. wzroście kosztów.

– Ustawa o zamówieniach publicznych nie wytrzymała próby czasu w zderzeniu z kryzysem. Koniecznie trzeba dopisać rozdział na ten temat i określić jednolity sposób waloryzacji. Prezes Urzędu Zamówień Publicznych powinien podlegać Sejmowi, a nie ministrowi ds. budownictwa, i dbać o obie strony umowy – powiedział Marek Kowalski, przewodniczący Federacji Przedsiębiorców Polskich.

Uczestnicy debaty zwrócili uwagę, że Polska jest bardzo otwartym rynkiem – do przetargów mogą startować praktycznie wszyscy, podczas gdy na wielu rynkach funkcjonuje system certyfikowania. Szczególne kontrowersje budzą firmy teczki (bez własnego zaplecza, chcące bazować w pełni na podzlecaniu) czy gracze spoza UE, którzy mogą sobie pozwolić na agresywne ofertowanie.

W Sejmie właśnie ruszyły prace nad certyfikacją wykonawców zamówień publicznych, ale nie w takim sensie, jakiego najpilniej oczekiwałaby branża. Nie jest to bowiem system selekcji firm, tylko bardziej uproszczenia formalne: jedno, wydawane na kilka lat, zaświadczenie miałoby zastępować tony dokumentów, które trzeba składać przy każdym przetargu.

Certyfikacja firm ubiegających się o zlecenia finansowane z publicznej kiesy, urealnienie mechanizmu powiązania wartości kontraktów ze zmianami cen materiałów (waloryzacja), usprawnienie finansowania inwestycji – to tylko główne postulaty, o które po raz kolejny zaapelowały do decydentów podmioty z szeroko rozumianego rynku budowlanego podczas konferencji zorganizowanej pod egidą Polskiego Związku Pracodawców Budownictwa.

Firmy pod presją

Pozostało 93% artykułu
1 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Materiał Partnera
Budownictwo dla Polski
Budownictwo
Deweloperzy znów budowali dużo mieszkań. Skąd ta zmiana?
Budownictwo
Hamowanie na rynku mieszkaniowym
Budownictwo
Rynek mieszkaniowy na zmniejszonych obrotach
Materiał Promocyjny
Mity i fakty – Samochody elektryczne nie są ekologiczne
Budownictwo
Niepewność wokół programu „Na start”. Jak zareagowały kursy deweloperów?