Epidemia teraz dobitnie pokazuje jak chińska gospodarka jest związana z łańcuchem dostaw na świecie.
Produkcja ma ruszyć po trzytygodniowej przerwie w czasie, gdy liczba zgonów i zachorowań nieustannie rośnie. Łącznie zmarło już 910 osób, z tego 97 w ostatnią niedzielę, 9 lutego. Większość śmiertelnych ofiar pochodzi z Chin. Ta informacja nie potwierdza, więc sygnałów, że epidemia powoli zaczyna wygasać.
Czytaj także: Airbnb: Rezerwacje w Pekinie zawieszone do końca lutego
Każdy powracający do pracy musi się liczyć, że przy wejściu do budynku będzie musiał się poddać mierzeniu temperatury. Ta zasada obowiązuje już w całych Chinach, mimo że nadal centrum epidemii znajduje się w mieście Wuhan w południowej prowincji Hubei. Niepokojące jest jednak, że zaczynają chorować osoby, które ostatnio nie były w Chinach i nie miały styczności z osobami, które przyjechały z tego kraju.
Chińskie powroty do pracy nie są łatwe z kilku powodów. Nadal w wielu miastach w obawach przed roznoszeniem wirusa, zatrzymany został transport publiczny, a i wiele zakładów pracy pozostaje zamkniętych od 17 stycznia. Ruszyło metro w Pekinie, ale mało jest chętnych do korzystania z tego zazwyczaj bardzo popularnego środka transportu. Do podziemnej kolejki nie są wpuszczani pasażerowie, którzy nie mają twarzy zakrytych maseczkami. Najczęściej jednak władze zalecają, aby do pracy przyjeżdżać na rowerze. Chińczycy coraz częściej korzystają z taksówek, ale wielu kierowców w obawie przed zarażeniem też woli zostać w domu. Małe są również szanse na posiłki w zakładach pracy, ponieważ większość stołówek pozostaje zamknięta.