Ryan Freeman jest jednym z pięciu pracowników, który w zeszłym miesiącu pozwał McDonald's w związku z warunkami pracy w czasie pandemii. Co prawda był on zatrudniony przez jednego z franczyzobiorców, ale w pozwie skierowanym do sądu w stanie Illinois, wymienił McDonald's jako podmiot „mający wystarczającą kontrolę, by odpowiadać prawnie". McDonald's został oskarżony o naruszanie procedur bezpieczeństwa, niewystarczające szkolenia i wymuszanie na pracownikach bliskiego kontaktu oraz ponownego używania jednorazowych rękawiczek.
W maju Freeman był zapewniany przez bezpośredniego pracodawcę, że jego miejsce pracy będzie zachowane, ale w czerwcu okazało się, że jednak jest w grupie osób, które nie wrócą do pracy. Związkowcy z organizacji związkowej pracowników usług SEIU (Service Employees International Union) są zdania, że zwolnienie Freemana, to odwet za złożenie pozwu.
McDonald's broni się, w przesłanym do Bloomberga oświadczeniu, że firma ma ścisłe procedury przeciwko odwetowi w takich sytuacjach. Oświadczenie wydane zostało także przez franczyzobiorcę, który stwierdza, że w przypadku Freemana został przeprowadzony „standardowy proces rekrutacyjny", oraz że w lokalu, w którym pracował zatrudniono ponownie około połowy dotychczasowej obsady. Korporacja twierdzi także, że dba o równe szanse i wspiera „czarne społeczności".
Związkowcy są innego zdania i planują strajk, łącząc swoją sprawę z ruchem Movement for Black Lives. Strajk planowany jest na tzw. „Juneteenth", 19 czerwca, w rocznicę zniesienia niewolnictwa.