Służby prasowe księcia kategorycznie zaprzeczają tym informacjom. Ale brytyjska prasa w niedzielę, 9 maja nimi żyje.
I gazeta i kanał telewizyjny mają twarde dowody na poparcie swoich doniesień. Ich reporterzy podszyli się pod biznesmenów i przyjaciel kuzyna królowej miał im zaoferować pośrednictwo księcia. Simon Isaac, znany jako Marquess of Reading, jest nie tylko z księciem zaprzyjaźniony, ale to również jego partner biznesowy od 30 lat. Podczas spotkania z dziennikarzami, którzy w tym celu założyli fikcyjną firmę, powiedział, że 78 -letni książę jest nieoficjalnym ambasadorem jej Królewskiej Mości w Rosji i w tym kraju ma ogromne wpływy.
Prywatny sekretarz księcia natychmiast pospieszył z wyjaśnieniem, że markiz wystąpił z sugestiami, których jego szef z pewnością by sobie nie życzył, nie mówiąc już o tym, że takich obietnic nie byłby w stanie spełnić. „ W zwyczajowej praktyce jest tak, że nic nie może się odbyć bez porozumienia z ambasadą Wielkiej Brytanii w Rosji i wsparcia Brytyjsko-Rosyjskiej Izby Handlowej, której książę patronuje" — napisał sekretarz księcia.
Dziennikarze „Sunday Timesa" i Channel 4 utrzymują jednak, że ich rozmówca przekonywał o wielkich wpływach księcia w Rosji. I nie ukrywał, że nie jest dla niego problemem bezpośrednie spotkanie z prezydentem Putinem, podczas którego mógłby porozmawiać o ich interesach. Przy tym markiz ostrzegł, że cała sprawa ma charakter nieformalny i odbywa się w całkowitej tajemnicy. — Rozmawiamy tutaj w całkowitym zaufaniu, ponieważ nikt nie chciałby, aby świat się dowiedział, że książę widuje się z Putinem w sprawach czysto biznesowych — mówił markiz dziennikarzom. Zaoferował im również, że za 50 tysięcy funtów jest w stanie zorganizować dla nich 5-dniową wizytę w Rosji. Książę ze swojej strony miał zaproponować, że za 200 tys. dolarów nagra dla nich ze swojego apartamentu w Pałacu Kensington wypowiedź, w której wspiera ich biznes.
Teraz książę Michael zaprzecza, że ma jakiekolwiek „specjalne stosunki" z prezydentem Rosji i zapewnia że z Władimirem Putinem, bądź jego biurem nie miał kontaktu od 18 lat. Natomiast w przesłanym do gazety i stacji TV mailu markiz przyznał, że być może w swoich rozmowach „ był zbyt szczery wówczas, gdy opisywał relacje księcia z Rosjanami". W tym samym mailu napisał, że być może obiecał zbyt dużo podczas spotkania z reporterami i szczerze dzisiaj tego żałuje. „ Nie bardzo odpowiadam za to, co wtedy mówiłem. Byłem właśnie po przeszczepie nerki" — napisał.