Groźne rosomaki, kraby i langusty

Z Ponad 4 mld zł przeznaczonych na modernizację techniczną armii połowę pieniędzy MON wyda w 2008 r. na zakupy sprzętu wyprodukowanego w polskich zakładach. W tym na kilka prawdziwych technologicznych hitów, których mogą nam pozazdrościć światowi producenci nowoczesnego uzbrojenia

Publikacja: 07.01.2008 00:14

Groźne rosomaki, kraby i langusty

Foto: Fotorzepa, Seweryn Sołtys

Do polskich hitów uzbrojenia należy bez wątpienia kołowy transporter Rosomak. Choć jest z nim także pewien kłopot. Produkowany jest w siemianowickich Wojskowych Zakładach Mechanicznych, ale pojazd wymyślili Finowie i to Patria nadal dostarcza krajowemu wytwórcy większość potrzebnych podzespołów sprowadzanych od kolejnych renomowanych dostawców. W wieżę bojową wyposażyli transporter Włosi z Oto Melary. – Rosomak, mimo wszystko, to nasz produkt, stworzony według polskich wymagań, montowany w kraju i wyposażany w coraz więcej rodzimych urządzeń – mówi Andrzej Kiński, znawca broni pancernej i szef pisma „Nowa Technika Wojskowa”. W światowym przemyśle obronnym następuje globalizacja: najbardziej skomplikowane i najnowocześniejsze systemy uzbrojenia powstają dziś w kilku koncernach z elementów kupowanych na całym świecie od wyspecjalizowanych zewnętrznych poddostawców.

O tym, że rosomak mimo obecnych kłopotów produkcyjnych WZM już zasłużył na miano hitu, przesądza nie tylko powodzenie eksportowe transportera Patrii, ale zalety pojazdu potwierdzone na wojnie w Afganistanie. Nikt nie zginął podczas co najmniej czterech bezpośrednich ataków na rosomaki z polską załogą.

Dorobek półwiecza polskiej radiolokacji i talenty konstruktorów warszawskiego Przemysłowego Instytutu Telekomunikacji sprawiły, że NATO wybrało radary z PIT N12 M do śledzenia wschodniej granicy sojuszu. Zamontowane na wieżach trzy radary dalekiego zasięgu zintegrowano z całym atlantyckim systemem kontroli przestrzeni powietrznej. Znawcy twierdzą, że prawdziwym hitem jest wyrafinowana obróbka informatyczna danych z nieba. Nasi programiści pokazali klasę. Radary pozwalają dowódcom NATO dokładnie widzieć, co dzieje się w przestrzeni, setki kilometrów od radiolokacyjnych posterunków.

To, co się dzieje kilkaset metrów od żołnierza działającego w niemal pełnych ciemnościach, pozwala zobaczyć indywidualny noktowizor MU-3 z warszawskiego Przemysłowego Centrum Optyki. Zastosowane w nim wzmacniacze światła i technologia ich użycia są unikalne – na tym poziomie udało się to tylko kilku producentom na świecie. Miniaturowymi noktowizorami, które mogą też pełnić rolę celowników broni strzeleckiej, posługują się nasze wojska w Afganistanie. Sprzętem o porównywalnych możliwościach dysponują na wojnie z talibami jedynie elitarne jednostki amerykańskich komandosów.

W nowy wymiar sieciocentrycznych systemów dowodzenia wykorzystujących Internet do zbierania, analizowania i przekazywania danych przenoszą już armię systemy kierowania ogniem artylerii Topaz, prywatnej firmy WB Electronics z Ożarowa i najnowsze radiolokatory Radwaru. Na przykład udoskonalony radar średniego zasięgu Nur 22, który widzi na odległość 100 kilometrów, może śledzić naraz kilkadziesiąt celów i wskazywać ich pozycję w przestrzeni, a także skutecznie wykrywać intruzów lecących nisko nad ziemią. W zestawie Radwar proponuje systemy kierowania ogniem artylerii Blenda, które błyskawicznie analizują informacje o wrogich statkach powietrznych, automatycznie wskazują cele bateriom armat i pozwalają dowódcom w kilka sekund wydać rozkaz otwarcia ognia.Pracujące w wielkiej dyskrecji Centrum Techniki Morskiej w Gdyni już zaproponowało NATO superczuły system ochrony baz morskich. Wymyślona w CTM sonarowa i elektromagnetyczna zapora Kryl chroni gdyńską bazę Marynarki Wojennej – w monitorowanej przestrzeni pod wodą wykryje nawet pojedynczego nurka. Z pewnością hitem będzie także przechodzący właśnie próby system osłony przeciwtorpedowej dla okrętów i łodzi podwodnych. Nie tylko wykrywa zagrożenie, ale stawia skuteczne pułapki na drodze wrogiego pocisku.

Zamówienie MON na pierwsze seryjne samobieżne armatohaubice Krab ze Stalowej Woli wciąż jest negocjowane, ale wszystko wskazuje na to, że armia doceni potęgę i celność ognia systemu, który posyła 155-mm pocisk na odległość 40 kilometrów i z niebywałą precyzją ( do kilkunastu metrów) trafia w cel. Na poligonach już sprawdzana jest także stalowowolska czterdziestolufowa rakietowa Langusta. Przy jej powstaniu z inżynierami z HSW współpracowały inne polskie firmy. Jelcz skonstruował ciężki samochód z terenowym podwoziem, opancerzoną i klimatyzowaną kabiną. Gdyński Radmor daje radiostacje, a systemy łączności wewnętrznej Fonet i kierowania ogniem Topaz integruje WB Electronics. – Sterowane komputerowo urządzenie analizuje siłę wiatru, temperaturę, ciśnienie, dane radarowe i z rozpoznania powietrznego niezbędne do oddania precyzyjnego strzału – tłumaczy prezes WBE Piotr Wojciechowski. Nowa polska wyrzutnia jest dostosowana do wystrzeliwania pocisków rakietowych Feniks – o kalibrze 122 mm (Fabryka Produkcji Specjalnej w Bolechowie). Dzięki współpracy z francuskimi specjalistami od silników rakietowych z firmy CELERG (dziś Roxel) udało się zbudować rakiety, które sięgają celu oddalonego o 42 kilometry.

Już od kilku lat obserwuję szturm prywatnych, innowacyjnych firm na pozycje zajmowane dotąd przez duże państwowe fabryki zbrojeniowe. To producenci wojskowej elektroniki i oprogramowania wyprzedzili zresztą tradycyjnych pancernych potentatów w rywalizacji o zamówienia NATO. W małych prywatnych spółkach, branżowych instytutach badawczo-rozwojowych widzę największy potencjał tworzenia hitów i zajmowania obiecujących nisz na coraz trudniejszym światowym rynku uzbrojenia. MON już zaczyna dostrzegać możliwości innowacyjnych dostawców, ale armia wciąż za mało wie, na co naprawdę stać prywatnych producentów broni. Konieczna jest więc pełna wymiana informacji o wojskowych oczekiwaniach i ofercie przedsiębiorców.

Do polskich hitów uzbrojenia należy bez wątpienia kołowy transporter Rosomak. Choć jest z nim także pewien kłopot. Produkowany jest w siemianowickich Wojskowych Zakładach Mechanicznych, ale pojazd wymyślili Finowie i to Patria nadal dostarcza krajowemu wytwórcy większość potrzebnych podzespołów sprowadzanych od kolejnych renomowanych dostawców. W wieżę bojową wyposażyli transporter Włosi z Oto Melary. – Rosomak, mimo wszystko, to nasz produkt, stworzony według polskich wymagań, montowany w kraju i wyposażany w coraz więcej rodzimych urządzeń – mówi Andrzej Kiński, znawca broni pancernej i szef pisma „Nowa Technika Wojskowa”. W światowym przemyśle obronnym następuje globalizacja: najbardziej skomplikowane i najnowocześniejsze systemy uzbrojenia powstają dziś w kilku koncernach z elementów kupowanych na całym świecie od wyspecjalizowanych zewnętrznych poddostawców.

Pozostało 84% artykułu
Biznes
Rekordowa liczba bankructw dużych firm na świecie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Biznes
Święta spędzane w Polsce coraz popularniejsze wśród zagranicznych turystów
Biznes
Ministerstwo obrony wyda ponad 100 mln euro na modernizację samolotów transportowych
Biznes
CD Projekt odsłania karty. Wiemy, o czym będzie czwarty „Wiedźmin”
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Biznes
Jest porozumienie płacowe w Poczcie Polskiej. Pracownicy dostaną podwyżki