Samorządy budzą strach

Gminy zmonopolizują rynek odpadów - alarmują firmy. Ich zdaniem dodatkowe pieniądze, które dostaną samorządy, posłużą eliminacji prywatnej konkurencji.

Aktualizacja: 13.01.2008 19:34 Publikacja: 13.01.2008 19:25

Samorządy budzą strach

Foto: Fotorzepa, Sławomir Mielnik

Samorządy dostaną od tego roku więcej pieniędzy z opłat za korzystanie ze środowiska. Od każdej tony odpadów trafiających na wysypiska przedsiębiorcy zajmujący się wywozem śmieci płacą obowiązkowo 75 zł, sześciokrotnie więcej niż w ubiegłym roku. A ponieważ rocznie jest to ok. 10 mln ton, wpływy z opłaty marszałkowskiej będą imponujące.

Do tej pory pieniądze z opłaty marszałkowskiej rozchodziły się między gminy, powiaty, narodowy i wojewódzkie fundusze ochrony środowiska. Prywatne firmy mogą liczyć tylko na przyznawaną raz na trzy lata pomoc publiczną (do 200 tys. euro). – Przedsiębiorcy nie mają szansy, by skorzystać z pieniędzy uzbieranych z opłaty marszałkowskiej. Pójdą one na dotacje dla jednostek budżetowych samorządów. W ten sposób zmierzamy tylnymi drzwiami do monopolu gmin w gospodarce odpadami – uważa Jerzy Ziaja, prezes Ogólnopolskiej Izby Gospodarczej Recyklingu.

Zdanie to podzielają inni przedsiębiorcy. Obawiają się, że dodatkowe pieniądze pozwolą gminom dotować ich własne przedsiębiorstwa zbierające śmieci.

Ministerstwo Środowiska chce zmobilizować gminy, by więcej inwestowały w gospodarkę odpadami. Nowelizacja ustawy o odpadach, która trafiła do konsultacji, nakazuje gminom zrzeszanie się w związki liczące ponad 150 tys. mieszkańców. Związki będą musiały wspólnie wprowadzać selektywną zbiórkę oraz budować i prowadzić instalacje odzysku i unieszkodliwiania śmieci. – Nie zgadzamy się na to, by związki musiały prowadzić działalność gospodarczą konkurencyjną wobec firm prywatnych, bo to wprost prowadzi do monopolizacji rynku – zapowiada Michał Dąbrowski z Polskiej Izby Gospodarki Odpadami.

Związki mają jednak ułatwić gminom sięganie po dotacje unijne. Do tej pory samorządy były nierzadko zbyt słabe, by same mogły składać wnioski na duże projekty, i w kraju zrealizowano za unijne pieniądze tylko kilka inwestycji w sortownie i nowoczesne składowiska śmieci.

Gminy uskarżają się na prywatną konkurencję, która zaniżała ceny za zbiórkę śmieci. Rząd od lat próbuje zmieniać prawo tak, by zmusić prywatne firmy do większego odzysku odpadów, ale na razie robił to bezskutecznie.

– O gospodarce odpadami musi decydować kraj i gmina, a nie prywatny przedsiębiorca, który tylko przewozi odpady. Musimy przeznaczać pieniądze na spełniającą unijne normy gospodarkę odpadami – przypomina Aleksander Kozłowski, szef Celowego Związku Gmin w województwie lubuskim.

Dotychczasowa polityka sprawiła, że Polska ma problemy ze spełnieniem unijnych zobowiązań i dlatego musi być zmieniona. Nadal na wysypiska wywozimy 96 proc. śmieci komunalnych – to wyjątek na skalę europejską. W 2010 r. trzeba będzie jednak rozliczyć się z redukcji tzw. odpadów biodegradowalnych. Wcześniej – bo już w tym roku – Polska powinna zamknąć wszystkie wysypiska niespełniające unijnych norm.

Koszty tych działań poniosą mieszkańcy. Już w tym roku wywóz śmieci podrożał od 35 do 100 proc. w zależności od miejscowości. Czteroosobowa rodzina musi płacić 20 – 40 zł miesięcznie za wywóz śmieci. W przyszłym roku może to być jeszcze więcej, bo opłata marszałkowska ma rosnąć.

Prywatne firmy chciałyby mieć możliwość uczestniczenia w dużych inwestycjach i to z udziałem środków unijnych. Mogą to robić tylko w partnerstwie publiczno-prywatnym, ale do tego potrzebują chętnych z drugiej strony. – Warszawska spalarnia odpadów, wybudowana za pieniądze podatników, odmówiła współpracy z nami, ale za to współpracuje ze stołecznym MPO – podaje przykład Witold Zińczuk, prezes TransFormers.

Samorządy dostaną od tego roku więcej pieniędzy z opłat za korzystanie ze środowiska. Od każdej tony odpadów trafiających na wysypiska przedsiębiorcy zajmujący się wywozem śmieci płacą obowiązkowo 75 zł, sześciokrotnie więcej niż w ubiegłym roku. A ponieważ rocznie jest to ok. 10 mln ton, wpływy z opłaty marszałkowskiej będą imponujące.

Do tej pory pieniądze z opłaty marszałkowskiej rozchodziły się między gminy, powiaty, narodowy i wojewódzkie fundusze ochrony środowiska. Prywatne firmy mogą liczyć tylko na przyznawaną raz na trzy lata pomoc publiczną (do 200 tys. euro). – Przedsiębiorcy nie mają szansy, by skorzystać z pieniędzy uzbieranych z opłaty marszałkowskiej. Pójdą one na dotacje dla jednostek budżetowych samorządów. W ten sposób zmierzamy tylnymi drzwiami do monopolu gmin w gospodarce odpadami – uważa Jerzy Ziaja, prezes Ogólnopolskiej Izby Gospodarczej Recyklingu.

Biznes
Ministerstwo obrony wyda ponad 100 mln euro na modernizację samolotów transportowych
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Biznes
CD Projekt odsłania karty. Wiemy, o czym będzie czwarty „Wiedźmin”
Biznes
Jest porozumienie płacowe w Poczcie Polskiej. Pracownicy dostaną podwyżki
Biznes
Podcast „Twój Biznes”: Rok nowego rządu – sukcesy i porażki w ocenie biznesu
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Biznes
Umowa na polsko-koreańską fabrykę amunicji rakietowej do końca lipca