Od czterech lat zajmuje się też pan handlem ropą. Gdzie leży przyczyna takiego wzrostu cen?
Dariusz Kowalczyk:
Ponad 100 dolarów za baryłkę to głównie premia za ryzyko, że podaż może być ograniczona. Np. w wyniku konfliktu między Wenezuelą i ExxonMobile. Istnieje ryzyko, że rząd Wenezueli spełni swoje groźby i ograniczy eksport. Dodatkowo 5 marca zbiera się OPEC. Wszyscy spodziewamy się, że kraje w nim zrzeszone ograniczą produkcję. To pogłębi nierównowagę pomiędzy podażą i popytem. No i wreszcie dochodzą spadające stopy procentowe, zwłaszcza w USA. Spekulanci mogą teraz taniej pożyczać na zakup różnych aktywów, m.in. ropy. Już widać w Nowym Jorku wzrost zakupów spekulacyjnych.
Czego można się spodziewać w najbliższych dniach?
W każdej chwili ropa może zacząć tanieć. Nie ma bowiem mocnego uzasadnienia, żeby utrzymywał się aż tak wysoki poziom cen. Warto pamiętać, że tym razem spowolnienie gospodarki na świecie dotyka najwyraźniej kraje rozwinięte. A te, w przeliczeniu na jednostkę PKB, nie wykorzystują aż tyle energii. Rozwijające się kraje potrzebują więcej ropy, by utrzymywać dynamikę.