Ukraiński Fundusz Majątku Państwowego ujawnił wczoraj listę najbardziej atrakcyjnych spółek państwowych przeznaczonych na sprzedaż. Na liście znalazły się m.in. zakłady chemiczne oraz budowy ciężkich maszyn w obwodach na wschodzie Ukrainy. Ich kupnem zainteresowali się już niemieccy i szwajcarscy inwestorzy. O polskich firmach niestety na razie się nie mówi.
Rząd Julii Tymoszenko sporządził także listę przedsiębiorstw wytypowanych do prywatyzacji. Największe zainteresowanie wzbudza sprzedaż telekomunikacyjnego operatora narodowego UkrTeleKom, który ma pozycję monopolisty na rynku (ok. 10 milionów klientów) oraz charkowskiego zakładu TurboAtom (produkcja turbin i urządzeń do elektrowni cieplnych). Listy obiektów przeznaczonych na sprzedaż to zaproszenie w kierunku inwestorów. Tegoroczne wpływy z prywatyzacji do ukraińskiego budżetu muszą wynieść ponad 4,5 mld dolarów, co oznacza, że sprzedaż tych spółek powinna ruszyć już szybko.
0,6 mld dol. zainwestowały do tej pory na Ukrainie polskie przedsiębiorstwa
Dobrym sygnałem w kierunku inwestorów powinny być także rozpoczęte negocjacje Kijowa z Brukselą w sprawie utworzenia strefy wolnego handlu, a więc przyjmowanie standardów obowiązujących na rynkach europejskich. Na tle innych krajów UE polski kapitał na rynku ukraińskim wciąż wypada słabo: pod koniec 2007 r. bezpośrednie inwestycje z Polski przekroczyły 670 mln dolarów. W tym samym czasie Niemcy zainwestowały u naszego wschodniego sąsiada blisko 6 mld dolarów, Holendrzy – ponad 2 mld dolarów.
Nasze inwestycje na Ukrainie rosną, ale zbyt wolno. Więcej zainwestowali od nas Niemcy, Austriacy i Holendrzy. W tym roku eksperci szacują podobną dynamikę wzrostu handlu.