Pozwoli ono liniom lotniczym z Unii Europejskiej i USA latać przez Atlantyk bezpośrednio do miast, jakie same wybiorą. Dla pasażerów oznacza to obniżkę cen biletów i oszczędność czasu. Przewoźnicy przejdą test sprawności, ponieważ te linie, które zdecydują się pierwsze na ekspansję, zyskają najwięcej.
Wchodząca w życie umowa o liberalizacji transportu lotniczego, zawarta w marcu 2007 r. po czterech latach negocjacji, zwiększy do końca czerwca średnią liczbę bezpośrednich połączeń o 8 proc., a z lotniska Heathrow w Londynie nawet o 20 proc. Wpłynie na obniżenie cen biletów i zapewni większy komfort podróży w wyższych klasach. Dodatkowo jeszcze z Heathrow przez Atlantyk będzie mógł latać każdy przewoźnik, a nie, jak to było dotychczas, tylko cztery linie: British Airways, Virgin Atlantic, American Airlines i United. Teraz grono zwiększy się o co najmniej sześć linii. Na umowie skorzysta zwłaszcza sojusz SkyTeam Air France – KLM i Delty. Zdaniem zwolenników liberalizacji umowa zwiększy konkurencyjność przewoźników z Europy. A pasażerowie będą mieli większe możliwości wyboru trasy przelotu i przewoźnika, skróci się także czas oczekiwania na połączenia w portach tranzytowych, bo będzie ich więcej.
Otwarte niebo stwarza dużym liniom szansę na otwarcie nowych bezpośrednich połączeń między Europą a Stanami. Nowa filia British Airways (BA) OpenSkies chce uruchomić takie loty z Paryża i Brukseli, a pierwsze samoloty mają polecieć w lipcu. Air France i Delta zapowiadają otwarcie tras atlantyckich z Heathrow już w najbliższy poniedziałek. Na lot Deltą 30 kwietnia z Heathrow można było wczoraj jeszcze zrobić rezerwację. Ale ceny biletów przewoźnika z USA były o kilkadziesiąt funtów wyższe niż na lot BA, który miał wolne miejsca na przeloty w kwietniu już od 254 funtów. W przypadku Delty najtańszy bilet kosztuje 340 funtów.
Większa liczba lotów natychmiast zaostrzy konkurencję. Można przewidywać, że dojdzie do wojny cenowej. Bilety na odloty z Heathrow mogą stanieć o 6 – 10 proc., a według niektórych analityków nawet i o 20 proc. Z nowych połączeń, ze względu na czas wylotów i trasy, skorzystają najbardziej podróżujący służbowo w klasach biznes i pierwszej. Przewoźnicy będą walczyć o ten najbardziej dochodowy segment m.in. atrakcyjnymi cenami.
Wejście w życie porozumienia o liberalizacji transportu lotniczego dołoży jeszcze kłopotów British Airways borykającemu się od kilku dni z chaosem na nowo otwartym Terminalu 5 na Heathrow. Tylko wczoraj brytyjski przewoźnik musiał odwołać 70 połączeń, a prezes BAA zarządzającego Heathrow zapowiadał, że kłopoty z systemami komputerowymi, parkingami i załadunkiem bagażu potrwają przynajmniej przez weekend.