W piątek w ciągu dnia gatunek Brent zyskał ok. 2 proc. Baryłka surowca wyceniana była na niemal 133,4 dol. Zbliżony do londyńskiego był wzrost cen ropy w USA. Zdaniem części analityków wczorajsza zwyżka to nerwowa reakcja inwestorów na ostatnie duże spadki cen. Tym bardziej że w ostatnim czasie przyzwyczaili się do rekordów.
W ciągu czterech dni mijającego tygodnia ropa staniała o 11 proc. Takiej przeceny w krótkim czasie nie było od grudnia 2004 roku. Doprowadziła do niej decyzja Stanów Zjednoczonych o przystąpieniu do rozmów z Iranem na temat broni nuklearnej.
Na piątkowe notowanie wpływ miała także najnowsza prognoza Międzynarodowego Funduszu Walutowego. Według niego gospodarka światowa powinna wzrosnąć w tym roku o 4,1 proc. W kwietniu szacował, że wzrost może sięgnąć 3,7 proc. Fundusz podniósł także prognozy dotyczące cen ropy w 2008 r. i 2009 r. W tym i przyszłym roku według MFM będzie ona kosztowała 125 dol. za baryłkę. Wcześniej podawał, że przyszłoroczna cena surowca wyniesie 116,25 dol.
Analitycy nie są zgodni, co może się wydarzyć w najbliższych dniach na rynku ropy. 32 proc. specjalistów ankietowanych przez agencję Bloomberg uznało, że można się spodziewać kolejnych podwyżek na rynku ropy. Natomiast 45 proc. stwierdziło, że możliwe są spadki.
Miedź w transakcjach trzymiesięcznych staniała w piątek o około 1 proc., do 8105 dol. za tonę. Nie jest wykluczone, że na rynku tego metalu utrzyma się trend spadkowy. Powodem jest osłabienie importu z Chin. Miedź na rynku chińskim jest nadal tańsza od surowca oferowanego na Londyńskiej Giełdzie Metali.