Szczegóły propozycji funduszy, dysponujących majątkiem wartym setki miliardów dolarów, przedstawione zostaną Międzynarodowemu Funduszowi Walutowemu.
Już teraz jednak wiadomo, że fundusze zobowiążą się do przestrzegania 25 zasad. Wśród nich znajdzie się gwarancja kierowania się wyłącznie motywami finansowymi – nigdy politycznymi. Ich inwestycje mają być całkowicie niezależne od polityki właściciela pieniędzy (czyli państw). Fundusze zobowiążą się też do przejrzystości działania i wyjaśnią, na jakich zasadach funkcjonują.
Deklaracja apolityczności jest ważna, bo wśród właścicieli funduszy są m.in. takie kraje jak Rosja, Wenezuela i Libia. Kwoty, jakimi dysponują, są w stanie zdestabilizować światowe rynki finansowe. Bywały już nawet przypadki, kiedy władze USA czy Wielkiej Brytanii wręcz odmawiały możliwości inwestowania pieniędzy pochodzących z tych źródeł. Zdarzało się jednak również, że państwowe fundusze ratowały przed upadłością zachodnie banki. Tak było w przypadku singapurskiego Temasku i Barclays Bank.
875 mld dol. warte są aktywa największego na świecie państwowego funduszu inwestycyjnego należącego do Emiratów Arabskich
Zdaniem prezesa grupy UniCredit Alessandro Profumo, który zastrzega się, że jest zwolennikiem jak największej liberalizacji w przepływie pieniądza i możliwie jak największej liczby międzynarodowych powiązań finansowych, to właśnie ta państwowa zależność pieniędzy może być w niektórych przypadkach problemem. – Jeśli jakiś państwowy fundusz inwestuje przypuśćmy 20 mld dolarów w gospodarkę innego kraju, to można się spodziewać, że będzie starał się również doprowadzić do tego, aby i stosunki polityczne między nimi były zawsze przyjazne – podkreślił Profumo w rozmowie z „Rz”. Może się również zdarzyć sytuacja, kiedy dany rząd wpadnie na pomysł nacjonalizacji, jak to ostatnio bywa w Ameryce Południowej (Boliwia, Wenezuela). Wówczas pieniądze z państwowego funduszu znajdą się w niebezpieczeństwie.