Według Komisji Nadzoru Finansowego nie ma jednak dowodów, że przy okazji publikacji raportu doszło do manipulacji kursem akcji grupy Lotos, drugiej firmy paliwowej w Polsce. O rekomendacji UniCredit zrobiło się głośno w poniedziałek, kiedy raport domu maklerskiego UniCredit CAIB z 21 listopada ujrzał światło dzienne. Napisano w nim, że istnieje ponad 50-proc. prawdopodobieństwo, że Lotos nie przetrwa obecnego kryzysu, a jego akcje wyceniono na 0 zł. Po tej informacji Lotos tracił w poniedziałek nawet 19 proc.
Do tej pory przedstawiciele UniCredit nic nie mówią na temat całego zamieszania. – Nie mamy żadnego komentarza w tej sprawie – ucina Agnieszka Zygo z UniCredit CAIB Polska.
Ale bez wyjaśnień się nie obejdzie. Ministerstwo Skarbu (MSP) najpóźniej dziś zwróci się do zarządu włoskiej grupy UniCredit o wyjaśnienia w sprawie raportu. Jednak MSP nie zamierza na razie podejmować innych ruchów w postaci np. rozwiązania umowy z tym bankiem o doradztwo przy prywatyzacji Giełdy Papierów Wartościowych.
– Raport traktujemy jako wypadek przy pracy, nie mamy uwag co do rzetelności UniCredit – mówi Maciej Wewiór, rzecznik MSP.
Mimo że za raport grozi im do 1 mln zł kary, bo KNF wszczęła postępowanie ws. niedochowania należytej staranności przy tworzeniu rekomendacji. Sprawa może uderzyć w wizerunek firmy, bo w ciągu ostatnich kilku lat nie było takich postępowań ani kar. Wczoraj akcje Lotosu drożały o 3,11 proc.