Według informacji Radia RMF FM zadłużenie MON jest większe, niż resort oficjalnie podaje, i wynosi ponad 3 mld zł. Ministerstwo chce w pierwszej kolejności spłacać zaległości wobec polskich firm zagrożonych upadkiem, a na końcu zagranicznych kontrahentów.

Firmy zbrojeniowe przewidują falę zwolnień i upadłości. – Jeśli MON zapłaci za ubiegłoroczne faktury pieniędzmi z tegorocznego budżetu, to nie będzie nowych zamówień dla zbrojeniówki – obawia się Leszek Pawłowski, prezes Radwaru.

Resort miał w zbrojeniówce opinię solidnego płatnika, a w zeszłym roku na nowy sprzęt przeznaczył 5,2 mld zł. Ale w grudniu 2008 r. tylko firmy skupione w grupie Bumar nie dostały 600 mln zł. – Pod koniec ubiegłego tygodnia otrzymaliśmy część pieniędzy – mówi Kamilla Walczak, rzecznik Bumaru. Dodaje, że obronny holding nie traci nadziei na szybkie odzyskanie należności. – Oszczędności w państwie nie wolno robić kosztem przedsiębiorców – powiedział Janusz Zemke, przewodniczący Sejmowej Komisji Obrony Narodowej.

Wiceszef MON Zenon Kosiniak-Kamysz mówi, że zaległości sięgają prawie trzeciej części wydatków na nowy sprzęt zaplanowanych w 2008 r. MON sugeruje, że winę ponosi Ministerstwo Finansów, które nie przesyłało w porę pieniędzy. – Ministerstwa są na bieżąco zasilane, a w styczniu MON dostało o 1 mld zł więcej, niż zakładano w grudniu – zapewniła wiceminister finansów Elżbieta Suchocka-Roguska.