Przynajmniej 2 mld zł z tej kwoty Gaz-System będzie musiał wygospodarować z własnych pieniędzy. Szczegółowego harmonogramu wydatków jeszcze nie ma, bo nie ma też jeszcze wszystkich niezbędnych analiz.
Bankowcy nie mają wątpliwości, że najłatwiej będzie pozyskać pieniądze na gazoport. To najdroższa inwestycja, ale też – jak dotąd – najlepiej przygotowana. Szefowie Gaz-Systemu mówią o wydatkach ok. 500 – 600 mln euro, ale według bankowców potrzeba nawet 700 mln euro. W marcu UE postanowiła dofinansować projekt kwotą 80 mln euro.
W opinii bankowców projekt terminalu LNG jest najbardziej realny ze wszystkich, które ma do wykonania Gaz-System w ramach dywersyfikacji. Prezes Gaz-Systemu Igor Wasilewski jest optymistą, choć koszty budowy gazoportu to równowartość prawie dwuletnich przychodów firmy. Z nieoficjalnych informacji wynika, że Gaz-System dokonuje już wstępnego rekonesansu w bankach. – Jeśli zostaną spełnione podstawowe warunki, czyli przede wszystkim umowy na dostawy LNG i odbiór gazu z terminalu, a taryfy zapewnią opłacalność ekonomiczną projektu, to nie będzie problemów z kredytowaniem – mówi Maciej Stańczuk, prezes WestLB Bank Polska
Za budowę gazoportu odpowiada spółka Polskie LNG, należąca do Gaz-Systemu. – Zdajemy sobie sprawę, że firma z kapitałem w wysokości 50 mln zł nie będzie w stanie wynegocjować z bankami umowy kredytowej na kilkaset milionów euro – mówi prezes Gaz-Systemu Igor Wasilewski. – Dlatego planujemy jej dokapitalizowanie.
W grę wchodzi ok. 100 mln euro, a część tej kwoty w złotych zasili Polskie LNG jeszcze w drugim półroczu. Negocjacje z bankami w sprawie kredytu mają rozpocząć się także w tym czasie. I mogą potrwać do wyboru wykonawcy – czyli do drugiego kwartału 2010 r. Polskie LNG będzie musiało pożyczyć ponad 400 mln euro.