Rosyjski koncern Surgutnieftiegaz, który ma od kilku tygodni 21 proc. akcji MOL, nie będzie mieć praktycznie wpływu na władze tego węgierskiego koncernu. I nawet jeśli dokupi akcje, jego prawo do wykonywania głosu podczas walnych zgromadzeń może zostać ograniczone.
To efekt wczorajszych decyzji akcjonariuszy MOL dotyczących zmian w statucie spółki. Dzięki nim ten paliwowy potentat zyskał dodatkowe możliwości zabezpieczenia przed wrogim przejęciem. Na zmiany w zarządzie MOL zdecydował się po tym, jak na początku kwietnia okazało się, że austriacki OMV sprzedał swoje akcje koncernowi Surgutnieftiegaz, i to bez żadnych konsultacji ani z władzami koncernu, ani z węgierskim Skarbem Państwa. Transakcja wywołała burzę polityczną – szef MOL Zsolt Hernadi oskarżył Austriaków, że od początku działali na rzecz Rosjan.
Walne zgromadzenie obradowało wczoraj bez udziału Surgutnieftiegazu, gdyż Węgierski Urząd Energetyki wcześniej nie zaakceptował zmian w akcjonariacie. Tym samym Rosjanie nie mogli zarejestrować swoich akcji na WZA.
Większość udziałowców MOL, wśród których są m.in. instytucje finansowe przychylne Skarbowi Państwa oraz dwaj zagraniczni inwestorzy – czeski CEZ i fundusz z Omanu – poparła modyfikacje w statucie. Najważniejsze dotyczą zmiany sposobu wymiany członków rady nadzorczej. Teraz za ich odwołaniem muszą się opowiedzieć akcjonariusze mający 75 proc. głosów na WZA. Zmiana może się zaś odbywać nie częściej niż raz na trzy miesiące. Jednorazowo będzie można zmienić najwyżej jedną osobę.
Nowy istotny zapis w statucie dotyczy też obowiązku informowania udziałowców o tym, na czyją rzecz faktycznie kupili akcje. Na dodatek, gdyby firma miała wątpliwości co do prawdziwości tych informacji, będzie mogła takiemu udziałowcowi ograniczyć prawo wykonywania głosu.