Polski przemysł chce zarobić na programie wyposażania lotnictwa w nowe maszyny treningowe. Na zakup 16 takich samolotów zagwarantowano ok. miliarda dolarów.
W czwartek umowę o stworzeniu przemysłowego konsorcjum podpisały w Warszawie Przemysłowe Centrum Optyki, które chce wziąć na siebie wyposażenie pokładowe i awionikę przyszłych maszyn, Wojskowe Zakłady Lotnicze nr 2, które oferują finalny montaż i serwisowanie maszyn, a także stołeczny Radwar, który wyposaży samoloty w radary. Z kolei PZL Świdnik chciałby produkować elementy struktury płatowca.
Polskie firmy obiecują, że przystosują przyszłą treningową maszynę do pełnienia roli samolotu bojowego. MON jeszcze nie wybrał samolotu, lecz, jak podkreślił gen. Henryk Pietrzak, doradca w resorcie obrony, koncepcja przedstawiona przez konsorcjum podoba się wojsku.
Dziś tylko kilku producentów na świecie oferuje maszyny, które odpowiadają potrzebom zaawansowanego szkolenia pilotów. W przyszłym przetargu trzeba będzie zamówić nie tylko same maszyny, które kosztują od 20 do 50 mln dolarów za sztukę, ale także niezwykle kosztowny zestaw urządzeń treningowych. Swoje samoloty od dawna oferuje Polsce BAE Systems, brytyjski producent zmodernizowanych hawków mark 128. Własny samolot L159 Alca już wielokrotnie proponowali nam Czesi. Jednak rodzimym pilotom od dawna podoba się najnowszy produkt Korean Aerospace Industries – tworzony z udziałem Lockheed Martin – odrzutowiec T 50 Golden Eagle. O wejście na polski rynek zabiega też włoska Alenia. Jej najnowszy produkt Aermacchi M 346 powstał z udziałem Rosjan.