Złe prognozy z początku roku się nie sprawdziły. Mimo znacznego osłabienia złotego podwyżki cen wakacyjnych wycieczek zagranicznych okazują się – przynajmniej na razie – dużo niższe, niż zakładano. W stosunku do ubiegłego roku Triada podniosła ceny średnio o 7 proc., Itaka o 10 – 15 proc., giełdowy Rainbow Tours o 15 – 20 proc. Tymczasem na początku czerwca ubiegłego roku euro było wyceniane na 3,4 zł, a teraz na 4,5 zł – wzrosło dwa razy więcej niż podwyżki cen wycieczek.
Touroperatorzy stoją pod ścianą. Nie mogą bardziej podnosić cen, bo stracą klientów. Już w lutym przeżyli szok, gdy liczba odwiedzających biura spadła niemal o połowę. Teraz ruch się zwiększa, bo zbliżają się wakacje. Organizatorom wyjazdów daje to szansę na poprawę osłabionych kryzysem wyników finansowych. – W maju odnotowaliśmy sprzedaż większą niż przed rokiem – twierdzi wiceprezes notowanego na GPW touroperatora Rainbow Tours Remigiusz Talarek. Jego zdaniem spółka ma jeszcze szansę zakończyć obecny rok ze sprzedażą na podobnym poziomie jak ubiegły. Ale w innych firmach oceniają sytuację bardziej sceptycznie: – Tegoroczna sprzedaż branży może spaść o jedną piątą – uważa dyrektor Centrum Turystyki Wyjazdowej Orbis Travel Jarosław Mojzych.
W tym roku biura mogą jedynie wspominać niedawny boom na wyjazdy. Poprzedniej wiosny drzwi w agencjach turystycznych prawie się nie zamykały, więc organizatorzy wycieczek założyli, że w tym roku będzie podobnie. Szefowie biur wyjechali za granicę, by zamówić miejsca w hotelach na rok do przodu. Nikt wtedy nie myślał o kryzysie ani o wzmocnieniu euro. W rezultacie za puste pokoje i niewykorzystane miejsca w samolotach teraz trzeba słono płacić. Ci, którzy nie zdołają zredukować kosztów, znikną z rynku. – Biura turystyczne muszą się liczyć ze spadkiem przychodów. Nawet któreś z dużych biur może upaść – uważa prezes Instytutu Turystyki Krzysztof Łopaciński.
Na trudnej sytuacji biur turystycznych mogą jednak skorzystać turyści: im bliżej wakacji, tym konkurencja w polowaniu na klienta staje się coraz bardziej zaciekła. A stosunkowo niskie ceny bardziej skłaniają do wyjazdu za granicę niż spędzenia wakacji w kraju.
Organizatorzy wypoczynku w kraju przespali szansę, jaką dało im osłabienie złotego. Okazuje się, że nawet przy droższym o jedną trzecią niż przed rokiem euro polskie morze nie jest w stanie konkurować z Turcją, Grecją czy Egiptem. Koszty urlopu nad Bałtykiem w wysokim standardzie przebijają ceny pięciogwiazdkowych hoteli nad Morzem Śródziemnym nawet o połowę.