Przez całe lata rozwiązanie problemu utylizacji 76 tys. ton wycofanych z wojska środków bojowych, m.in. min przeciwpiechotnych i innych wojskowych odpadów odsuwano, bo to trudne i kosztowne przedsięwzięcie. Próby sprzedaży amunicji i dopuszczania do interesu firm nastawionych na odzyskiwanie metali kolorowych i surowców wtórnych nie załatwiły sprawy. Agencja Mienia Wojskowego proponuje teraz wyspecjalizowanym firmom normalny biznes. Szacuje się, iż w najbliższych latach będą mogły zarobić na niszczeniu groźnych śmieci 70 – 100 mln zł.

Już na początku lipca AMW, która zarządza wojskowymi odpadami, podpisze umowę z Jednostką Ratownictwa Chemicznego z Tarnowa i warszawską spółką Astra Concept w sprawie utylizacji 900 ton utleniacza paliwa rakietowego do poradzieckich pocisków. Kres pilnie strzeżonych składów z Pomorza, pełnych rdzewiejących zbiorników z tajną mieszanką stężonego kwasu azotowego i tlenków azotu następuje po kilkunastu latach prób poszukiwania sposobów skutecznej i bezpiecznej ich likwidacji.

Jeszcze w tym roku Agencja ogłosi przetarg na zagospodarowanie pierwszych 420 ton tzw. środków ochrony przed bronią masowego rażenia gromadzonych w całej Polsce od lat 50. Tysiące masek przeciwgazowych, gumowych kombinezonów, tony aparatury do wykrywania skażeń i odczynników nadają się tylko do utylizacji.

– Jeśli pierwsza partia znajdzie właściciela, sprzedamy kolejnych kilkaset ton pamiątek po zimnej wojnie – mówi Andrzej Pilucik, dyrektor zespołu gospodarki mieniem ruchomym i obrotu specjalnego AMW. Równocześnie Agencja rzuci na rynek ok. 150 rosyjskich rakiet ziemia-powietrze Wołchow, broni pamiętającej czasy konfliktu kubańskiego. Dwustopniowe pociski o długości ponad 10 metrów i wadze ponad dwóch ton mają być niszczone pod nadzorem. W kolejce czeka jeszcze kilkadziesiąt potężniejszych rakiet ziemia-ziemia typu Łuna (trafiły do armii w połowie lat 60.) i nieco nowszych – Toczka.

Prawdziwe wyzwanie czeka jednak AMW gdy spróbuje zaproponować utylizację tysięcy ton przestarzałej amunicji różnych kalibrów wypełniających dziś wojskowe składy. Specjalną profesjonalną linię technologiczną do tego celu zbudowały sporym nakładem kosztów, w ramach offsetu Lockheeda, Zakłady Metalowe ze Skarżyska. Teraz oczekują od wojska zleceń. – Jednak ze względów formalnych zarówno Mesko, jak i cały pancerny Bumar będą musiały przystąpić do konkursu i rywalizować z innymi firmami o zamówienia na utylizację – uprzedza dyrektor Pilucik. Jednak obie firmy dotąd ignorowały organizowane przez agencję formalne przetargi na sprzedaż zbędnej amunicji.