– Rozporządzenie Komisji Europejskiej o pomocy państwa dla przemysłu węglowego wygasa z końcem 2010 r. Jednak przedłużenie tego rozporządzenia do 2015 r. byłoby dla Kompanii Węglowej najkorzystniejszym rozwiązaniem – mówi Mirosław Kugiel, prezes firmy. Gdy powstawała ta największa spółka węglowa w Europie, objęła długi likwidowanych spółek – ponad 6 mld zł. I nadal je spłaca. A do dziś nie dostała zapisanego w rządowych dokumentach dokapitalizowania – 400 mln zł.
W budżecie na 2009 r. resort gospodarki wnioskował o 400 mln zł dla kopalń na inwestycje początkowe – m.in. w nowe złoża. Nieskutecznie. Zapowiada teraz walkę o ponad 800 mln zł na 2010 r., jednak jest już prawie przesądzone, że tych pieniędzy nie będzie w kryzysowym planie finansowym państwa. A w kolejnych latach nie godzi się na nie KE.
Alternatywą miała być pomoc dla górnictwa z Banku Światowego, jednak uznano, że w okresie dekoniunktury można z niej zrezygnować. – Nieprawda, procesy inwestycyjne w górnictwie to ok. trzech, czterech lat. A patrząc na 2007 r., gdy na rynku brakowało węgla, import sięgnął 10 mln ton – mówi „Rz” osoba z branży.
Jednak na debacie o przyszłości górnictwa wiceminister skarbu podkreślił, że nie ma przyzwolenia społecznego na dotowanie górnictwa.
Wsparcie z UE otrzyma natomiast ukraiński sektor górniczy. Dotacje sięgną 8,9 mln euro. Trafią m.in. na restrukturyzację branży i poprawę bezpieczeństwa. – Pomoc unijna jest ważna. W tym roku na rozwój sektora rząd przeznaczył 4,5 mld hrywien (0,5 mld dol.). Poprawa bezpieczeństwa w kopalniach z przestarzałą technologią wymaga znacznie więcej środków – mówi „Rz” Anatolij Akimoczkin, szef spółki górników w Doniecku.