Niemiecki potentat (obecny w Polsce koncern energetyczny RWE AG) ma wprawdzie od poniedziałku wyłączność na negocjacje ze Skarbem Państwa warunków zakupu większościowego pakietu akcji, ale - nawet jeśli je uzgodni - nie ma gwarancji, że transakcja dojdzie do skutku.
RWE będzie musiał jeszcze ogłosić wezwanie na pozostałe akcje Enei. Nie można jednak wykluczyć, że szwedzki koncern Vattenfall złoży kontrpropozycję i to z wyższą ceną. A w takiej sytuacji to Szwedzi będą mogli przejąć Eneę.
Szef Vattenfall Polska Torbjorn Wahlborg w rozmowie z "Rzeczpospolitą" przyznał, że dzięki temu, że nie złożył oferty Ministrowi Skarbu, "ma swobodę w podjęciu decyzji" i może też ogłosić wezwanie. - Analizujemy to, ale decyzja w tej sprawie w naszym koncernie jeszcze nie zapadła.
Dla Skarbu Państwa cena ma być podstawowym kryterium przy sprzedaży pakietu 67 proc. akcji. Tym bardziej, że ma to być najważniejsza tegoroczna transakcja prywatyzacyjna. Obecnie akcje Skarbu są warte na giełdzie 6,5 mld zł.
Tak Szwedzi, jak i Niemcy zapewniają, że mają dość pieniędzy, by zapłacić ministrowi skarbu. Ale on sam [link=http://www.rp.pl/artykul/350403.html]liczył jeszcze na premię[/link] za oddanie kontroli nad Eneą.