Takie wnioski wynikają z dyskusji szefów węgierskiego koncernu MOL i największych polskich firm sektora o skutkach światowego kryzysu. Wszyscy uczestnicy panelu „Sektor paliwowy w dobie kryzysu, największe wyzwania i szanse” przyznali, że musieli ograniczyć wydatki inwestycyjne, zachowując jednak najważniejsze projekty, i zaostrzyć dyscyplinę budżetową, ale jednocześnie kryzys uwypuklił pewne problemy, które wcześniej trudno było dostrzec.
– Kryzys ma swoje dobre strony – przekonywał prezes węgierskiej firmy Zsolt Hernadi. – Wcześniej mało kto zwracał u nas uwagę na kwestie bezpieczeństwa energetycznego, bo wydawało się, że tu nie będzie problemu. A tymczasem okazało się, że nawet bardzo dobre wyniki naszej firmy nie uchroniły jej przed próbą wrogiego przejęcia.
Od kilku miesięcy władze MOL i rząd w Budapeszcie starają się obronić koncern przed wpływami rosyjskimi. To dlatego, że kilka miesięcy temu rosyjska firma Surgutnieftiegaz została niespodziewanie właścicielem ok. 20 proc. akcji MOL. Dla polskich władz był to sygnał, że trzeba zabezpieczyć przed podobnym działaniem też największego krajowego producenta paliwa – PKN Orlen, i wzmocnić grupę Lotos.
– Dla właściciela, jakim jest państwo, najważniejsze jest bezpieczeństwo finansowe tych spółek oraz w zakresie koncentracji – tłumaczył podczas panelu wiceminister skarbu Mikołaj Budzanowski. – Dlatego zdecydowaliśmy o zmianach w statucie Orlenu i dokapitalizowaniu Lotosu, wnosząc do tej firmy resztę akcji spółki wydobywczej Petrobaltic.
[srodtytul]Integracja poczeka[/srodtytul]