Zagospodarowanie części komercyjnej przynosi zyski w przypadku około 30 polskich dworców. Te można modernizować wraz z partnerem prywatnym. Jednak zakrojony na szeroką skalę plan obejmujący trzy dworce w Warszawie i kolejne m.in. w Krakowie, Wrocławiu czy Sopocie nie powiódł się. Powodem ma być kryzys. Firmy, które zgłaszały się do zagospodarowywania poszczególnych obiektów wycofywały się z umów z PKP po tym, jak nie udało im się uzyskać finansowania. Tak było w przypadki dworców Wschodniego i Zachodniego w Warszawie. Wciąż trwają rozmowy z dwoma chętnymi do sfinansowania przebudowy Poznania Głównego.
— Kryzys uratował PKP przed kompletną kompromitacją. Jest na co zrzucić porażkę — podsumowuje Janusz Piechocińki, wiceprzewodniczący sejmowej komisji infrastruktury.
— Niektóre koleje zachodniej Europie czerpią jedną trzecią swoich przychodów z wynajmu powierzchni dworcowych, a nasza spółka Dworce Kolejowe, do której zostało przydzielonych 100 największych dworców, ponosi straty — mówi Piotr Rachwalski, szef Instytutu Promocji i Rozwoju Kolei.
Jak dodaje Rachwalski, już kilka lat temu NIK zarzucił PKP że nawet nie stara się wynajmować czy sprzedawać dworcowych nieruchomości. — Nie mają w tym żadnego interesu, jak zrobią porządek — spółka, a wraz z nią ich etaty straci rację bytu — podsumowuje.
W przyszłym roku PKP planuje rozpocząć remont 33 dworców z środków przyznanych po raz pierwszy na ten cel przez budżet państwa. W pierwszej kolejności te, które są na szlaku zmodernizowanych torów z Warszawy do Poznania i z Gdyni przez Warszawę do Katowic. Pieniądze na inwestycje dworcowe mają pochodzić budżetu, funduszy unijnych i środków własnych PKP.